Niespełna miesiąc temu zaczął pan pracę w lubartowskim szpitalu, nasi czytelnicy chętnie przeczytaliby więcej o nowym dyrektorze ds. lecznictwa, dlatego proszę przybliżyć nam, kim jest Piotr Chęć?
Zawodowo jestem lekarzem specjalistą chorób wewnętrznych, specjalistą chorób płuc. W tym roku zdaję egzamin specjalizacyjny z medycyny paliatywnej. Poza głównymi specjalizacjami, od wielu lat zajmuję się leczeniem bólu oraz prowadzę chorych wymagających leczenia żywieniowego w warunkach domowych. Prywatnie jestem szczęśliwym mężem oraz ojcem trójki dzieci.
Co skłoniło pana do podjęcia pracy w tutejszej placówce?
Ze Szpitalem w Lubartowie związany jestem od wielu lat. Szczególnie bliski jest mi Oddział Chorób Płuc oraz Odział Chorób Wewnętrznych, w których pracowałem. Telefon od dyrektora Artura Szczupakowskiego zbiegł się z końcem mojego kontraktu w Szpitalu Ryckim. Po kilku spotkaniach z nim oraz wytyczeniu realnych, krótko i długofalowych celów do osiągnięcia przez placówkę, podjąłem decyzję o przyjęciu tego trudnego zadania.
W trakcie konferencji pod koniec stycznia zaznaczył pan, że szpital lubartowski musi istnieć. Dlaczego?
Szpital w Lubartowie to zabezpieczenie medyczne dla bardzo dużego powiatu. Jestem w stałym kontakcie z dyrektorem ds. medycznych SPSK nr 4 w Lublinie i wiem, jak wielkim problemem jest dostęp do leczenia specjalistycznego. Jednocześnie uważam, że pacjenci z naszego powiatu w pierwszej kolejności powinni uzyskać pomoc w naszym szpitalu, a przypadki wymagające leczenia specjalistycznego, po konsultacji należy skierować do klinik. Lubelskie SPSK nr 4 i SPSK nr 1 mają wystarczająco dużo problemów z zapewnieniem dostępu do opieki szpitalnej dla mieszkańców Lublina, toteż trudno oczekiwać, że zajmą się mieszkańcami powiatów ościennych.
Czy lubartowskiemu szpitalowi może grozić likwidacja?
Na chwilę obecną szpitalowi nie grozi likwidacja, a nasze działania, podejmowane w kierunku zwiększenia przychodu, mają pomóc w zbilansowaniu działalności lecznicy tak, aby zdrowie chorych i miejsca pracy nie były zagrożone, ale z technicznego punktu widzenia wszystko jest możliwe.
Czy może pan zdradzić czytelnikom, jak upłynęły pierwsze tygodnie pracy i jakie najpilniejsze zadania czekają na nowego dyrektora w najbliższym czasie?
Pierwsze dni pracy minęły bardzo intensywnie. Jestem po spotkaniach z personelem białym oraz administracją. Cały czas dowiaduję się o nowych problemach, które trapią poszczególne oddziały. Część z nich udało się już rozwiązać, część będzie wymagała głębszych reform. Najbliższe tygodnie wraz z dyrektorem poświęcimy usprawnianiu pracy oddziałów oraz wprowadzaniu nowych zakresów świadczeń tam, gdzie jest to szybko możliwe. Tak jak mówiłem na konferencji, po pierwszym miesiącu będziemy mogli przedstawić sprawy, które udało się załatwić i te, które jeszcze czekają na swoją kolej.
Czy po wstępnym rozeznaniu potencjału ludzkiego i sprzętowego ma pan już koncepcje/pomysły na zmiany w funkcjonowaniu szpitala? W jednym z wywiadów powiedział Pan, że kadra administracyjna musi być adekwatna w stosunku do osób, które obsługuje. Jak mamy to rozumieć?
Jeżeli chodzi o administrację to jest ona niezbędna do sprawnego funkcjonowania wszystkich komórek szpitalnych. Tak jak w każdym zakładzie pracy, musi być ona adekwatna do ilości obsługiwanych pracowników - w tym przypadku do pracowników medycznych. Na całym świecie jest trend do optymalizacji pracy i efektywnego wykorzystania pracowników. Nie jest możliwe, aby w naszym szpitalu było inaczej. Pewne reguły obowiązują wszędzie i muszą być respektowane, aby funkcjonowanie całego zakładu było optymalne. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy pracowników jest za dużo, czy za mało, takiej analizy jeszcze nie posiadam, a pobieżne spostrzeżenia nie uprawniają do wyciągania daleko idących wniosków. Jeżeli chodzi o potencjał lekarsko – pielęgniarski to oceniam go na dobrym poziomie. Są oddziały, gdzie lekarzy jest optymalna ilość i na pewno są w stanie wykonywać więcej procedur medycznych, jeżeli będzie dobrze zorganizowana praca całego zespołu. W innych oddziałach jest potrzeba zatrudnienia personelu lekarskiego, aby wykonywać nowe świadczenia, bądź szybciej diagnozować chorych. Wszyscy pracownicy muszą wykazać dobrą wolę, jeżeli chcemy osiągnąć zamierzony cel, czyli miesięczne bilansowanie się jednostki jako całości.
Czy naszemu szpitalowi potrzebna jest ewolucja czy rewolucja? W jakich dziedzinach?
Zawsze, gdziekolwiek pracuje mówię, że nie jestem zwolennikiem rewolucji tylko ewolucji. Biorąc pod uwagę sytuację naszego szpitala, jestem przekonany, że będzie to ewolucja, ale w znacznie przyspieszonym tempie, które część osób może postrzegać jako rewolucyjne. Po prostu nie mamy za wiele czasu, aby osiągnąć nasze cele finansowe i musimy zrobić wszystko, aby stało się to w przeciągu najbliższych miesięcy.
Jak pan sądzi, dlaczego lubartowski SPZOZ popadł w kłopoty? Czy to problem w zarządzaniu czy wynik rozwiązań systemowych? Czy placówki, w których pan pracował także borykały się z podobnymi problemami finansowymi?
Trudno wypowiadać się na temat sposobu zarządzania szpitalem. Jestem daleki od krytykowania kogokolwiek, ponieważ w wielu obszarach udało się uzyskać bardzo dużo. Każdy dyrektor był dany na jakiś konkretny czas i wierzę, że wypełniał swoje funkcje rzetelnie. Oczywiście sytuacja zewnętrza w jakiej przyszło prowadzić szpital miała niebagatelny wpływ na cały szpital. Przypomnę, że pandemia oraz wojna zmieniły całkowicie realia prowadzenia wszystkich placówek medyczny oraz zakładów pracy. Doskonale zdaję sobie sprawę, że większość szpitali boryka się z problemami finansowymi oraz kadrowymi, a skala problemów jest pochodną wielkości placówki. Nasz szpital to wieloprofilowy ośrodek, którego problemy są pochodną jego wielkości, ale właśnie w jego wielkości upatruję ogromny potencjał do wykorzystania.
Czy za pana rządów lubartowski szpital będzie leczyć pacjentów na wysokim poziomie?
Czy szpital leczy pacjentów na dobrym poziomie nie jest zależne tylko od dyrektora. Jest to praca przy łóżku chorego wymagająca wielkiej empatii, ogromnej cierpliwości i próby zrozumienia chorego człowieka, wykonywana przez lekarzy, pielęgniarki i salowe. Chciałbym w tym momencie szczególnie podziękować paniom salowym za ich pracę, tak często niedocenianą i pomijaną, a przecież niezbędną, aby cały oddział dobrze funkcjonował. Lekarze i pielęgniarki muszą zrozumieć, że uśmiech, dobre słowo skierowane do chorego może go podźwignąć, a jego brak – dołożyć dodatkowych cierpień fizycznych i psychicznych. Chciałbym, aby personel czerpał przyjemność z pracy, bo głęboko wierzę, że nie ma osób z przypadku w medycynie. Ja ze swojej strony będę starał się kreować takie warunki pracy, aby ona była jak najbardziej satysfakcjonująca dla pracowników, co bezpośrednio przełoży się na jakość świadczonych usług i zadowolenie każdego pacjenta.
Jest pan specjalistą chorób wewnętrznych i pulmonologii oraz medycyny paliatywnej. Dlaczego wybrał pan takie specjalizacje? Jakie najczęstsze przypadki medyczne trafiają do „lekarzy szpitalnych” z tą specjalizacją?
Wybór specjalizacji podyktowany był zapewne pewnymi predyspozycjami z nimi związanymi. Od samego początku mojej pracy miałem ogromne szczęście spotkać ludzi – pasjonatów, którzy zarazili mnie pewnego rodzaju podejściem do medycyny. Kiedyś w Lublinie działało hospicjum domowe prowadzone przez doktora Pawła Klimkowicza. Tam, pod jego okiem zacząłem pracę z chorymi umierającymi w domach. Szybko zorientowałem się, że jest to grupa pacjentów, którzy wymagają szczególnej troski, ludzi uczących ogromnej pokory do życia oraz medycyny. Taka formacja dla lekarza jest bardzo potrzebna, aczkolwiek cały czas niedoceniania w całym systemie ochrony zdrowia. Z uwagi na fakt, iż najczęstszym problemem u ludzi ciężko chorujących jest ból, podjąłem kształcenie na Uniwersytecie Jagiellońskim w zakresie medycyny bólu, aby optymalizować farmakoterapię, która daje ulgę ciężko chorym. Jeżeli chodzi o profilaktykę, objawy alarmowe, możliwości leczenia bólu, to temat na całkiem oddzielny artykuł, który oczywiście w miarę wolnego czasu może powstać.
Na zakończenie, pytanie o hobby, zainteresowania?
Moje zainteresowania jak i całe życie skupiają się wokół medycyny i rodziny. Mam ogromne szczęście robić w życiu to, co lubię, co daje mi satysfakcję oraz ogromną przyjemność. Wolne chwile poświęcam w całości swojej ukochanej żonie, dzieciom oraz przyjaciołom.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.