reklama
reklama

Psy bestie zagryzły człowieka.Właściciel psów skazany na odsiadkę

Opublikowano:
Autor:

Psy bestie zagryzły człowieka.Właściciel psów skazany na odsiadkę - Zdjęcie główne

Sędzia Dorota Brtoszek - Osuchowska ogłosiła wyrok 6 czerwca

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje lubartowskieWyrok w procesie właściciela psów, które zagryzły człowieka, zapadł dziś w Sądzie Rejonowym w Lubartowie.
Reklama lokalna
reklama

Tragedia w Skarbicieszu w gminie Jeziorzany wstrząsnęła mieszkańcami powiatu lubartowskiego w lecie 2022 r. 23 lipca wędkarz jadący na ryby znalazł przy zagajniku zwłoki mężczyzny. Zagajnik jest w pobliżu domów, można do niego dojść spacerem w ciągu kilku minut. Zmarłym był 48-letni mieszkaniec Składowa w gminie Baranów, Mariusz K. Na drzewie były resztki ubrania, na ciele zmarłego widoczne były liczne ślady ugryzień. Policja ustaliła, że mężczyzna, jadąc rowerem, został zaatakowany przez dwa duże psy, które wybiegły z niezamieszkanej posesji. Prawdopodobnie Mariusz K. próbował schronić się przed atakującymi psami na drzewie, ale ściągnęły go i pogryzły tak, że mężczyzna zmarł z powodu wykrwawienia. 

reklama

Policja odnalazła psy, które mogły odpowiadać za śmierć mężczyzny. Były to owczarki belgijskie. Ponieważ były agresywne wobec funkcjonariuszy, podjęto decyzję o ich zastrzeleniu. Jeden z psów zginął na miejscu, drugi został postrzelony, ale uciekł. Jego truchła nie znaleziono. 
W treści żołądkowej zastrzelonego psa znaleziono DNA zmarłego mężczyzny. To potwierdza, że psy przyczyniły się do jego śmierci.
Policjanci ustalili, że zwierzęta należały do Jerzego B., mieszkańca Kocka, który psy trzymał na posesji w Krępie sąsiadującej ze Skarbicieszem. Mężczyzna początkowo nie przyznawał się, że posiada psy, potem przyznał, że je ma, ale mu uciekły.
 
 
Mężczyzna usłyszał zarzut narażenia pokrzywdzonego 48-latka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokurator zarzucił mu, że jako właściciel dwóch owczarków belgijskich przejawiających zachowania agresywne wobec ludzi, pozostawiając je bez nadzoru, nie zastosował odpowiednich zabezpieczeń, uniemożliwiających psom wydostanie się poza teren nieruchomości. Ponadto prokurator zarzucił Jerzemu B., że dowiedziawszy się o ucieczce psów, nie podjął działań zmierzających do zażegnania niebezpieczeństwa, czego skutkiem była śmierć pokrzywdzonego.
Proces oskarżonego ruszył w marcu 2023 r. przed Sądem Rejonowym w Lubartowie. Jerzy B. nie przyznał się do winy, twierdząc, że nie wie, czy to jego psy pogryzły Mariusza K. Na argumentację sądu, że w treści żołądkowej jednego z psów znaleziono DNA zmarłego, oskarżony odpowiedział, że psy mogły zająć się ciałem już po jego śmierci. Na pierwszej rozprawie był obecny Jerzy B. Na kolejnych reprezentował go obrońca, mecenas Stanisław Zdanowski.
 
 
Kolejne rozprawy odbywały się w sierpniu i wrześniu 2023 r. Jeden ze świadków zeznawał, jak trzy dni przed tragedią psy zaaakowały go, gdy jechał rowerem. Obronił się, osłaniając się rowerem, z kórego zsiadł. Psy odwołał właściciel - był  nim oskarżony Jerzy B.  Zeznawali m.in. policjanci, którzy przyjechali do Skarbiciesza. Według nich psy były na tyle agresywne, że musieli się schronić w radiowozie. Pracownik schroniska, który miał odłowić psy, zeznawał, że musiał się wycofać, gdy psy zaczęły go okrążać, jeden od przodu, drugi od tyłu. - Atakowały sposobem wilczym - mówił świadek.
 
Ostatnia  rozprawa odyła się 27 maja. 
Prokurator Krzysztof Sokół i mecenas Stanisław Zdanowski wygłosili mowy końcowe. 
- Wnoszę o uznanie oskarżonego za winnego - powiedział prokurator Krzysztof Sokół. Domagał się wymierzenia Jerzemu B. kary 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Przypominał, że w treści żołądkowej zastrzelonego psa znaleziono DNA zmarłego mężczyzny. 
Z jego wystąpieniem nie zgadzał się mecenas Stanisław Zdanowski.
- Między 20 a 23 lipca doszło do tragicznej śmierci mężczyzny pogryzionego przez zwierzęta. Nie mamy bezpośredniego dowodu, że to psy oskarżonego spowodowały śmierć. Mogło być tak, że psy napotkały ciało zmarłego. Śmierć mogła być spowodowana przez inne zwierzęta. Świadkowie twierdzą, że krążyły tam wilki - mówił obrońca.
- Można mówić o hipotetycznej odpowiedzialności, ale z winy nieumyślnej. Wnoszę, żeby sąd uniewinnił oskarżonego. Proszę zwrócić uwagę, że tego człowieka nie trzeba wsadzać do więzienia, żeby zrozumiał tragizm tego wydarzenia. Gdyby sąd sięgał po karę, wnoszę, żeby jej wymiar był nie większy niż rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata - powiedział mecenas. 
 
Ogłoszenie wyroku sędzia Dorota Bartoszek - Osuchowska odroczyła do 6 czerwca. 
- Sąd Rejonowy w Lubartowie uznaje oskarżonego Jerzego B. za winnego  i wymierza mu karę trzech lat pozbawienia wolności - ogłosiła sędzia. Na sali nie było oskarżonego i jego obrońcy, nie było też prokuratora. Była tylko siostra pokrzywdzonego i przedstawiciele mediów.

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama