Grzegroz Gregorowicz: - Jestem zadowolony, aczkolwiek nie odczuwam jakiejś indywidualnej satysfakcji. Uważam, że społeczności lokalnej Lubartowa udało się obronić samorząd terytorialny w jego demokratycznym kształcie przed dyktatorskimi i autorytarnymi zapędami pana Tomasiaka. Ta sytuacja była znana od lat, ale z czasem wytwarzała się atmosfera, w której pan Tomasiak stawał się swoistym demiurgiem, niezniszczalnym, nietykalnym, którego nikt i nic nie jest w stanie powstrzymać przed próbą "połknięcia" Lubartowa. Ten krok i to rozstrzygnięcie, zwłaszcza potwierdzone przez niezawisły sąd, stworzyły sytuację, w której nikt nie jest ponad prawem. Tomasiak wstąpił do szeregu tak, jak inni - zwykli zjadacze chleba. Moim zdaniem od teraz zacznie się erozja jego zapędu na władzę, sądzę, że zacznie się proces powracania do demokracji, albo nawet będą podjęte próby zdjęcia go z pomnika, z postumentu, który mu zbudowali jego bezrefleksyjni akolici. Moim zdaniem pan Tomasiak będzie miał kłopoty, w sensie przystosowania się do tej sytuacji, bo on do niej nie przywykł. Zwykł się otaczać pochlebcami, ludzie inteligentni to środowisko musieli opuścić, albo opuszczali z własnej woli i Tomasiak został sam w otoczeniu ludzi dobranych na jego obraz i podobieństwo w sensie uznawania jego niezaprzeczalnej, niepowstrzymanej żądzy władzy. Moim zdaniem nastąpi proces destrukcji jego znaczenia politycznego w Lubartowie.
- Jakie kroki podejmuje Pan w związku z orzeczeniem sądu, z uchwałą Miejskiej Komisji Wyborczej?
Jacek Tomasiak: - Złożyłem reklamację do burmistrza i czekam na rozstrzygnięcie. Po świętach wysyłam pismo do komisarza wyborczego. Komisja nie mogła mnie skreślić. Nie mogła wydrukować obwieszczenia, nie dając mi nawet szans na odwołanie się od decyzji komisji. Po drugie: nie przegłosowali uchwały, po trzecie: pod uchwałą nie podpisały się wszystkie osoby, które uczestniczyły w tym posiedzeniu. Jest bardzo dużo uchybień formalnych, a takie formalne uchybienia zawsze powodują nieważność uchwały. Nie wiem, co zrobi komisarz wyborczy, nie mogę za niego decydować, ale obwieszczenie jest po prostu nieważne. To nie jest dokument wiążący. Komisarz dostanie taką informację. W komisji jest bardzo duży sprzeciw przeciw postępowaniu przewodniczącej. Chodzi o to, że nie zawiadomiła wszystkich członków, to jest najpoważniejszy zarzut. Nie może zawiadamiać tylko wybranych członków komisji. Komisja nie przegłosowała odpowiednich dokumentów. Powinna najpierw przegłosować, a po przegłosowaniu przewodnicząca powinna zebrać podpisy, czego też nie uczyniła. To tak, jakby przewodniczący, Tomasz Krówczyński, zaprosił na sesję Rady Miasta tylko radnych Wspólnoty Lubartowskiej i KO, bo wtedy by mieli kworum, potem przedłożył im projekt uchwały, który by nie był głosowany, a pan Krówczyński go podpisał.
Całość rozmów z Grzegorzem Gregorowiczem i Jackiem Tomasiakiem w papierowym wydaniu Wspólnoty
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.