reklama
reklama

Grzegorz Gregorowicz: Byłem kurierem, przez dwa lata woziłem z Warszawy do Lubartowa ulotki

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Grzegorz Gregorowicz: Byłem kurierem, przez dwa lata woziłem z Warszawy do Lubartowa ulotki - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje lubartowskieTa służba nie miała nic wspólnego z wojskiem. Szło się na poligon, tam ludzie czekali, w tym czasie w naszych barakach były rewizje - wspomina Grzegorz Gregorowicz pobyt w wojskowym obozie w Czerwonym Borze. Opowiedział Wspólnocie o swojej działalności w opozycji demokratycznej w czasach PRL
reklama

Grzegorz Gregorowicz, lubartowski samorządowiec, radny, w czasach PRL działał w demokratycznej opozycji. Jego działalność została doceniona przez Prezydenta RP. Grzegorz Gregorowicz otrzymał Krzyż Wolności i Solidarności.

 

Działał w ROPCiO i Solidarności 

Już w czasie studiów na Politechnice Lubelskiej Grzegorz Gregorowicz był zaangażowany w kolportaż nielegalnego pisma. 

- W latach 1978  - 1980 na uczelni zacząłem działać w Ruchu Praw Człowieka i Obywatela. Zajmowaliśmy się kolportażem pism tzw. bezdebitowych, czyli bez cenzury, to były "Bratniak" i "Opinia". Ktoś nas chyba podkablował, było śledztwo, byłem wielokrotnie przesłuchiwany - mówi Grzegorz Gregorowicz.  

reklama

W czasie pracy w zakładach UNITRA w Lubartowie zaangażował się w działalność NSZZ Solidarność. Działał w Komisji Zakładowej, był odpowiedzialny za działalność propagandową. Kierował zakładowym radiowęzłem. Należał do redakcji pisma "Solidarność Ziemi Lubartowskiej". - Parę razy widziałem na kolegiach redakcyjnych lekarza Marka Stankieiwcza. Był w redakcji ktoś z KPN, ale podobno był tajnym współpracownikiem SB - mówi Grzegorz Gregorowicz.

W stanie wojennym działał w Solidarności podziemnej, uczestniczył w konspiracyjnych spotkaniach, demonstracjach z okazji 3 Maja, 31 sierpnia (rocznica porozumień sierpniowych z 1980 r.). 

- Byłem też kurierem, przez dwa lata woziłem z Warszawy do Lubartowa ulotki. Wyjeżdżałem autobusem, który o 16.45 był podstawiany koło stadionu, o 20 był w Lubartowie. Jeśli pojawiały się tu ulotki Solidarności, to wcześniej musiały być w mojej torbie - mówi Grzegorz Gregorowicz. Był wtedy internowany jego brat, Jerzy Gregorowicz, za Grzegorza poręczył zakład, więc w grudniu 1981 r. uniknął internowania. Oznaczało to jednak tylko odsunięcie w czasie spotkania z aparatem represji.

reklama

 

W listopadzie 1982 r. Grzegorz Grzegorowicz został internowany w specjalnym obozie wojskowym w Czerwonym Borze. 

- Któregoś dnia przyniesiono mi wezwanie do Komendy Uzupełnień do Lublina przy ul. Spadochroniarzy, żebym się stawił następnego dnia. Moją komendą uzupełnień były Puławy, a nie Lublin, więc zastanowiło mnie, że coś jest nie tak. Pojechałem tam, powiedzieli, że następnego dnia mam się stawić w jednostce Czerwonym Borze między Łomżą a Zambrowem. 

 

Cała historia internowania Grzegorza Gregorowicza w papierowym wydaniu Wspólnoty

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama