Przy powstawaniu materiału zdecydowano się na pełne brzmienie instrumentalne oraz techniki odwołujące się do tradycyjnych metod pracy w studiu.
- Żywe instrumenty dęte, to brzmi jak analog, a my jesteśmy analogowi. Nie dziwcie się nam, że jaramy się, bo mamy drugą, trzecią młodość – zaznaczyli w śniadaniówce członkowie VOX, wskazując jednocześnie na wyjątkowy charakter sesji, w której istotną rolę odegrała atmosfera miejsca.
Muzycy opisali, że nagrania wymagały pełnego skupienia, dlatego zdecydowali się spędzać w studiu całe dnie, a nawet noce.
- Nawet spaliśmy w studio razem, żeby wejść w atmosferę. Pozdrawiamy Marka Majewskiego. Dzięki temu płyta się ukazuje. Dla nas to nasze najnowsze dziecko. Otoczyliśmy się fajnymi ludźmi, którzy znają się na muzyce – podkreślił zespół, wskazując na bliską współpracę z realizatorem i producentem.
Marek Majewski, właściciel studia Majart, od lat działa w branży muzycznej jako wokalista, gitarzysta, realizator dźwięku i producent. W swoim dorobku ma współpracę ze znanymi w lubelskim muzycznym świecie zespołami Osada Vida i Acute Mind, z którymi nagrał łącznie cztery albumy. W opisie swojej działalności zaznacza, że od 2006 roku nieprzerwanie rozwija się jako muzyk i producent, pracując przy projektach rockowych, bluesowych, pop-rockowych i folkowych. Jak podaje, brał udział w rejestracji ponad 200 utworów, a praktyka sceniczna i studyjna pozwoliła mu stworzyć miejsce nastawione na komfort pracy twórczej.
Więcej przeczytacie tutaj: VOX nagrywa nowy album w studiu Marka Majewskiego w Lubartowie. Naszego twórcę chwalili w telewizji na żywo
Ewa Jaszczak (EJ): Z jakimi znanymi artystami dotychczas współpracowałeś?
Marek Majewski (MM): MAJART Studio w profesjonalnej postaci istnieje od ośmiu lat. Jak dotąd gościłem w nim prawie setkę artystów wykonujących niemal każdy gatunek muzyczny. To ogromna przyjemność, móc współtworzyć muzykę, która zostaje już na zawsze, niezależnie od tego, ilu ma słuchaczy. Na ogół jest ich jednak sporo. Symcha Keller, z którym pracowałem już przy czterech płytach, Darek Malejonek (Maleo Reggae Rockers), Wojtek Cugowski, Natalia Wilk, Bartek Grzenek, zespoły Pawkin, Machina, Swoo High, czy przede wszystkim VOX. To tylko mała garstka tych, z którymi miałem radość współpracy. Symcha Keller to niezwykle twórczy artysta, z którym tworzyliśmy płyty Chasydzkie, ale również najbliższe jego sercu Reggae. To on sprowadził do mnie Darka Malejonka i cały Maleo Reggae Rockers. To piękne uczucie, kiedy ktoś taki jak Darek, którego zespoły Armia, Houk, 2Tm2,3 czy Arka Noego gościły w moim magnetofonie bardzo często, nagle pojawiają się w moim studiu, a relacje stają się bardzo blisko koleżeńskie. Muzycy instrumentaliści, którzy jak dotąd odwiedzali mnie w studiu, to śmietanka polskiej muzyki rozrywkowej, kojarzona z takimi projektami medialnymi oraz zespołami, jak: Artur Gadowski, Budka Suflera, Big Cyc, Lubelska Federacja Bardów, "Jaka to melodia", Poparzeni Kawą Trzy, Słoma, Bracia, Garou, Kate Melua, Kasia Kowalska. To znowu tylko kilka przykładów. Od roku pracujemy z zespołem VOX, który w zasadzie nieprzerwanie od 46 lat występuje na scenie i wychował swoją muzyką już kilka pokoleń słuchaczy. To szalenie motywujące, kiedy tacy artyści zwracają się do mnie z propozycją wspólnej pracy nad nowym albumem. Przez ten czas staliśmy się prawie jak rodzina. Niezależnie od pory dnia możemy zawsze dzwonić, czy pisać do siebie, czasem po prostu dzieląc się dobrym dowcipem. A z Darkiem Tokarzewskim lubimy je bardzo i znamy mnóstwo. Panowie mocno zadomowili się w MAJART Studio. Spędziliśmy ze sobą m.in. twórczy weekend, podczas którego spali w studiu, rejestrowaliśmy wokale, a wieczorem siedzieliśmy przy grillu. Z tymi panami naprawdę nudzić się nie można. Mogłem wsłuchać się w cały potok anegdot z ich bogatej historii. Uwielbiam z nimi pracować. Oni chyba ze mną też, bo już zapowiedzieli się na przyszły rok z kolejną płytą.
EJ: Które nagranie pamiętasz najlepiej?
MM: Naprawdę trudno jest wskazać konkretnego artystę. W zasadzie z każdym współpracuje mi się bardzo dobrze. Myślę, że z wzajemnością, ponieważ bardzo często słyszę, że stworzyłem miejsce sprzyjające tworzeniu. Miejsce, w którym artyści czują się dobrze, pozbywając się stresu i uwalniając swój potencjał twórczy. To miejsce faktycznie ma swoją atmosferę. Ja natomiast dokładam wszelkich starań, aby jednakowo indywidualnie podchodzić do każdego artysty. Myślę, że wartością dodaną jest niewątpliwie fakt, że z jednakowym zaangażowaniem pracuję dosłownie z każdym, kto odwiedza MAJART Studio.
EJ: Jak powstało studio?
MM: Głównym zadaniem studia, było początkowo zapewnienie przestrzeni do tworzenia muzyki mojego rodzimego zespołu Acute Mind, ale też do tworzenia moich prywatnych wizji muzycznych. Nagle okazało się, że z chwili na chwilę coraz częściej znajomi lubelscy muzycy zaczęli pytać o możliwość pracy w tym miejscu. Kiedy już ilość pracy osiągnęła pułap pełnowymiarowego studia nagrań, podjąłem decyzję, że jednak warto zająć się tym "na poważnie". Tak też się stało. Zacząłem inwestować sporo w profesjonalny sprzęt, mikrofony, odpowiedni projekt akustyczny studia. Dzięki uprzejmości właścicieli kompleksu, w którym znajduje się studio, jestem spokojny o moją przyszłość. Tadeusz, Krzysiek i Michał Żyła – to oni swoją otwartością i nieustanną pomocą sprawiają, że wierzę w ludzką życzliwość. I zawsze będę im za to wdzięczny.
EJ: Jakie plany na przyszłość?
MM: Personalnie, być może, uda się wreszcie zająć autorskimi utworami na solową płytę. W międzyczasie nowa płyta mojego Acute Mind, ale już widzę, że innej pracy muzycznej będzie sporo. Nie zamierzam przede wszystkim ograniczać się w dążeniu do coraz większego rozwoju, zarówno studia, jak też w kontekście poszerzania wiedzy i doświadczenia. Niektórzy moi znajomi muzycy śmieją się z mojego perfekcjonizmu. Ja uważam, że do bycia perfekcyjnym jeszcze trochę drogi przede mną. Ale to dobrze, bo nie hamuje to moich ambicji.
EJ: Kto najczęściej dzwoni - artyści spoza, czy z Lubelskiego?
MM: Głównie lubelskie, z naciskiem na Lublin. Ale coraz częściej pojawiają się u mnie artyści z Parczewa, Białej Podlaskiej, pracowałem z muzykami z Lubartowa (m.in. Ucho od Śledzia, Hey You, Słoma, News, Lubartowiacy). Odwiedzali mnie muzycy z Krakowa, Gdańska, Poznania, Wrocławia, Warszawy, Rzeszowa. Chyba tych miast było więcej, ale już nie pamiętam dokładnie. Mocno pracuję na dobrą markę MAJART Studio.
EJ: Jakie masz prywatne plany artystyczne?
MM: Moje plany artystyczne ściśle wiążą się z pracą studia, ale, jak wspomniałem, chciałbym wreszcie znaleźć trochę czasu na napisanie swojego solowego materiału. Czy się to uda niedługo? Czas pokaże (jak mawia Zenek Martyniuk). Jedno jest pewne. Cały czas aktywnie działam i nie mam zamiaru przestać. To jest dla mnie jak uzależnienie. Twórcze i stymulujące do ciągłej wewnętrznej burzy pomysłów.
EJ: Kiedy i gdzie najbliższy koncert?
MM: W tym roku 13 grudnia w Łodzi wspólnie z zespołem Acute Mind. A co potem? Zobaczymy. Najważniejsze dla mnie w tej chwili jest studio, bo tutaj udzielam się artystycznie, pracując z innymi artystami.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.