ROZMOWA Z Arkadiuszem Bednarczykiem, zawodnikiem Lewartu Lubartów
Babcia Ania pomaga mi z góry! Wygrywamy i przegrywamy razem
To był szalony mecz. Jak byś go ocenił z perspektywy murawy?
- Bardzo niewygodne spotkanie. Szybko stracone dwie bramki na pewno nie pomogły. Utrudniły nam realizację założeń i nie pozwalały w pełni grać tego, co chcieliśmy. Ale mamy naprawdę dobrą drużynę i szeroką, wartościową kadrę. Właśnie takie mecze, kiedy coś nie idzie, pokazują charakter zespołu. Cieszy, że potrafiliśmy to odwrócić, i to na trudnym terenie. Bug to nie jest przypadkowy zespół – niedawno nawet lider tabeli stracił tu punkty. To mówi samo za siebie.
Który to hat-trick w seniorskiej karierze?
- Mój pierwszy w dorosłej piłce! Cieszę się, że udało się go zdobyć w takim meczu, który miał dużą stawkę i ogromne emocje. Ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy. To nie jest tak, że sam strzeliłem trzy bramki. Cała drużyna na to zapracowała. Ja po prostu miałem szczęście znaleźć się w odpowiednich miejscach. Przegrywamy i wygrywamy razem i ten mecz był tego najlepszym dowodem.
Wiesz już, ile masz bramek w tym sezonie?
- Dzisiejsze gole to moje ósme, dziewiąte i dziesiąte trafienie w tym sezonie. Ale znów nie chcę tego rozpatrywać tylko indywidualnie. Gdyby nie praca chłopaków w środku pola, gdyby nie dokładne podania czy dobre odbiory, to nie miałbym tylu sytuacji. To zawsze jest wspólny wysiłek.
Przy stanie 2:0 dla Bugu naprawdę wierzyliście jeszcze w wygraną?
- Pomogła nam bardzo bramka kontaktowa tuż przed przerwą. Mimo że pierwsza połowa nie układała się po naszej myśli, to w szatni panowało przekonanie, że możemy to jeszcze wygrać. I to było czuć. Taka cicha pewność siebie, że damy radę. Wyszliśmy z nastawieniem, że trzeba zostawić serce na boisku. I zostawiliśmy – zarówno ci, którzy byli na boisku, jak i ci, którzy wspierali z ławki.
To spotkanie na pewno zostanie z Tobą na długo. Komu dedykujesz tego hat-tricka?
- Mojej babci, Annie. Niestety, nie może już być przy mnie fizycznie, ale wierzę, że cały czas mi pomaga z góry. To wyjątkowy moment i chcę, żeby to właśnie jej go zadedykować.
W następny weekend zagracie z Lublinianką. To może być mecz o wysoką stawkę.
- Dla nas każdy mecz jest tak samo ważny. Czy to Bug, Lublinianka, czy inny rywal. Oczywiście wiemy, że spotkania wyjazdowe są trudniejsze, ale my na własnym stadionie mamy komplet punktów i zrobimy wszystko, żeby tę serię podtrzymać. Skupiamy się na swoim stylu gry i walczymy w każdym meczu na sto procent.
Jak w ogóle trafiłeś do Lewartu?
- Dostałem propozycję od trenera Grzegorza Witkowskiego. Zdecydowałem się, bo Lewart to klub z ambicjami, który od zawsze liczył się w walce o czołowe lokaty. Chciałem grać w drużynie, która walczy o coś więcej i w której jest realna szansa na rozwój.
Wcześniej byłeś zawodnikiem Stali Kraśnik. Dlaczego zdecydowałeś się odejść?
- Potrzebowałem zmiany otoczenia, świeżego impulsu. Co do szczegółów, z szacunku do ludzi, którzy mimo wszystko mieli wpływ na trudności przy odejściu, nie chcę się wypowiadać szerzej. To sprawa między mną a klubem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.