Szpital w Lubartowie jest w katastrofalnej sytuacji finansowej. Zobowiązania jednostki już w październiku sięgały niemal 140 mln zł. Jest na tyle źle, że w listopadzie ówczesna dyrekcja SPZOZ-u, z p.o. dyrektor Ewą Mateusiak na czele, prosiła powiat lubartowski (powiat jest organem tworzącym szpital i sprawuje nad nim kontrolę zarządczą) o 4 mln zł pożyczki, bo nie było pieniędzy na zapłacenie zaległych wynagrodzeń dla pracowników kontraktrowych. A ci zagrozili, że jeśli nie dostaną wypłat, odejdą z pracy.
Kilka tygodni później, już z Ewą Mańdziuk jako p.o. dyrektor szpitala, SPZOZ zwrócił się z kolejną prośbą o pożyczkę. Tym razem chodzi o 3,5 mln zł.
- Chodzi o uregulowanie zaległych płatności szpitala, również wobec pracowników. Żeby SPZOZ mógł funkcjonować, trzeba będzie mu pomóc, dopóki dyrekcja sama nie znajdzie finansowania - potwierdzał jeszcze przed sesją w rozmowie ze "Wspólnotą" Jan Sławecki, starosta lubartowski.
Choć sesja Rady Powiatu została zaplanowana na 23 grudnia, to okazało się, że sprawa pożyczki dla szpitala poczekać nie może. Dlatego zwołano sesję nadzwyczajną, która odbyła się w czwartek, 19 grudnia.
- Ze strony dyrektor szpitala dotarły do nas informacje, że te potrzeby finansowe są na tyle pilne, iż do 23 grudnia nie można było z tym poczekać - wyjaśnia Andrzej Kardasz, przewodniczący Rady Powiatu Lubartowskiego.
Rada Powiatu Lubartowskiego zgodziła się w czwartek na udzielenie szpitalowi pożyczki w wysokości 3,5 mln zł.
Listopadowa i grudniowa pożyczki nie były pierwszymi, jakie powiat udzielił już SPZOZ-owi. Kilka lat temu Starostwo Powiatowe w Lubartowie zasiliło miejscową lecznicę pożyczką w wysokości 16 mln zł.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.