Żydowskim cmentarzem przy ul. Cichej opiekuje się społecznik Jerzy Tracz. Zaczął jesienią 2018 r. Cmentarz był wtedy zarośnięty trawą i chwastami. Społecznik wyrywa je ręcznie, kosi zwykłą kosą, bo w ziemi ciągle są zakopane macewy - żydowskie tablice nagrobne. Wiele z nich jest rozbitych, z ziemi wystają ich fragmenty.
- To kobiety czuwały nad światłem, zapalały świece w czasie świąt - tłumaczy Piotr Sygowski.
- Córka Meira, niewiasta dzielna, wyciągająca dłoń ku ubogim - Piotr Sygowski czyta napis na większej macewie. To zwyczajowe inskrypcje, jakie umieszczano na tablicach nagrobnych kobiet.
Kolejna odkopana macewa pochodzi z grobu mężczyzny. Według chrześcijańskiego kalendarza zmarł on w 1890 r. Tablica nagrobna jest pokryta zielonym nalotem. Być może to skutek zakopania w ziemi. Jest jednak także inna możliwość.
- Żydowskie cmentarze były kolorowe, macewy malowano na zielono, czerwono. Mogą to być pozostałości farby - mówi Piotr Sygowski. Na macewie wyrzeźbiony jest jeleń.
- To znaczy, że na imię miał Cwi. Słowo oznaczające jelenia brzmi tak samo. Na żydowskich nagrobkach jest dużo poezji. Tu napisano, że "jego praca była uczciwa". Być może zajmował się handlem - mówi Piotr Sygowski.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).