reklama

Pogrzeb lubartowskiego Kapucyna. Br. Zygmunt Komińczyk był nazywany "Bratem Słoneczko" (zdjęcia)

Opublikowano:
Autor: MK

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Informacje lubartowskie- Kiedy byliśmy na Poczekajce jako klerycy, nazywaliśmy brata Zygmunta "Bratem Słoneczko" - powiedział o. gwardian Wojciech Gwiazda podczas mszy świętej pogrzebowej w kościele oo. Kapucynów. Lubartowscy zakonnicy zegnali dziś brata Zygmunta Komińczyka.
reklama

To już drugi w krótkim czasie pogrzeb zakonnika z lubartowskiego klasztoru oo. Kapucynów. We wrześniu odszedł br. Marek Strycharski.

Zakonna droga br. Zygmunta

Dzisiaj odprawiono mszę świętą pogrzebową w intencji zmarłego 17 października br. Zygmunta Komińczyka.  Urodził się 28 lipca 1940 r. w Kożuszkach, przez długie lata należał do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, mieszkając i posługując w różnych miejscach kapucyńskiej obecności w Polsce. W 1994 r. złożył pierwszą profesję zakonną, a w 1999 roku profesję wieczystą w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów Prowincji Warszawskiej. W ciągu swojego życia zakonnego posługiwał jako furtian, zakrystian i ogrodnik w klasztorach w Rywałdzie Królewskim, Białej Podlaskiej, Warszawie i Lublinie. Ostatnie lata życia przeżył we wspólnocie klasztoru w Lubartowie.

Siostra Śmierć przyszła po mszy świętej

- Jako zakrystian był zawsze blisko ołtarza. Żegnamy brata, kóry kochał swoje powołanie i swoją posługę, własnie przy ołtarzu Chrystusa. Brata, który do końca służył nam tutaj w kościele, wiernym i nam braciom w klasztorze. Zawsze otwarty, zawsze radosny. Kiedy byliśmy na Poczekajce jako klerycy, nazywaliśmy brata Zygmunta ""Bratem Słoneczko", bo uśmiech zawsze gościł na jego twarzy. Z otwartością i radością mówił o swoim życiu, co jeszcze przed nim. Kiedy go odwoziliśmy do szpitala w Lublinie, mówił, że tylko na badania i wróci do domu. Czy wiedział, że nie wróci? Nie wiemy. Ale przed szpitalem odbył spowiedź świętą, poprosił o sakrament namaszczenia chorych. Tak odjechał do szpitala. Był przygotowany na spotkanie z Siostrą Śmiercią, która co ciekawe przyszła po niego zaraz po mszy świętej. Gdy z niej wychodził, osunął się i tak zasnął w Panu, zaraz po Eucharystii i komunii świętej. Powróił do Domu Ojca w niebie - powiedział o. gwardian Wojciech Gwiazda w czasie mszy świętej pogrzebowej w kościele oo. Kapucynów w Lubartowie. 

reklama

W pogrzebie br. Zygmunta Komińczyka uczestniczyła jego rodzina,  dla której pozostał kochającym wujkiem, o. prowincjał Paweł Szymala, księża z dekanatu lubartowskiego z ks. dziekanem Andrzejem Juźko na czele, współpracownicy i przyjaciele klasztoru oo.Kapucynów w Lubartowie. 

Ciało br. Zygmunta złożono na cmentarzu parfialnym w Lubartowie. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo