Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił wyrok wydany w lutym przez lubartowski Sąd Rejonowy w sprawie samorządowców z Kamionki. Wójt był oskarżony o to, że że jesienią 2015 roku zażądał od swoich podwładnych - sekretarza gminy oraz ówczesnej skarbnik gminy - przekazania mu części przyznanej im rocznej nagrody. Od sekretarza miał dostać 700 zł. W przypadku skarbniczki miało się skończyć na usiłowaniu przyjęcia pieniędzy. Sekretarza prokuratura oskarżyła, że jako sekretarz gminy "udzielił swemu przełożonemu, wójtowi gminy, korzyści majątkowej w kwocie 700 zł", co było częścią przyznanej mu nagrody rocznej w wysokości 3 tys. zł.
Rozprawa przed sądem odwoławczym odbyła się 27 września. Jednym z najważniejszych argumentów obrony był - zdaniem adwokatów - brak bezstronności sędzi.
- Nigdy nie żądałem, ani nie oczekiwałem żadnych korzyści majątkowych od moich pracowników. To absurdalne zarzuty, które pojawiły się w czasie, gdy podejmowałem pewne decyzje. Zbiegło się to w czasie z podpaleniem przedszkola, które budowałem w gminie - mówił wójt.
- Zarzucono mi, że miałem dać łapówkę pracodawcy, który mógłby być moim synem... Świat mi się zawalił po tym oskarżeniu. Cała ta sprawa to dla mnie wielki stres. Nie otrzymałem nawet prawa domniemania niewinności. A jestem niewinny - mówił sekretarz gminy.
Sąd Okręgowy 8 października postanowił uchylić wyrok. Oznacza to, że proces samorządowców z Kamionki ruszy ponownie.