Babcia na 102
Janina Bil, z domu Ziarek, urodziła się 28 września 1915 r. w Baranowie, pow. puławski. Jej rodzice wcześnie zmarli, wychowywała się z dziadkiem.
- Człowiek ciężko pracował - opowiada pani Janina. - Sierotą byłam, tata umarł jak miałam rok, mama - gdy miałam 2 lata. Wtedy mnie dziadzio wywiózł na wieś. Miał gospodarstwo w Baranowie. Baranów, tam dalej jak Michów - tłumaczy.
Męża poznała w 1935 roku. Doczekali się czwórki dzieci - to Zofia, Krystyna, Michał i Henryk.
- Poszłam do Firleja na odpust, była zabawa - pamięta Jubilatka - Spodobał mi się chłopak, był elegancki, w kapeluszu. Zaprosiłam go, żeby mnie odwiedził. Przyjechał razem z ojcem i wujem - wspomina.
Tak zaczęła się jej znajomość z przyszłym mężem. Pani Janina ma szóstkę wnuków, tyle samo prawnuków i troje praprawnuków. Najmłodsza Laura urodziła się przed dwoma tygodniami w Radomiu. Pra-pra babcia podkreśla, że widziała jej zdjęcie, jak miała zaledwie jeden dzień.
- Wszystkie wnuki mnie lubią - uśmiecha się babcia Jasia. - A ja lubię bardzo dzieci. Prawnuczka taka fajna, rok ma, i tańczyła u mnie na urodzinach. Wnuczka śpiewa w takim zespole jak nasi "Lubartowiacy", tylko w Puławach.
Seniorka mieszka z córką Krystyną, w Lubartowie ma jeszcze syna. Na pomoc i zainteresowanie rodziny nie może narzekać.
- Moja "niunia" przyszła, tak mnie zawsze wita - podkreśla synowa Anna Bil.
Przy wsparciu najbliższych babcia Janina dożyła sędziwego wieku i wciąż dobrze się trzyma. Córka mówi, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie przewróciła się dwa razy w ciągu ostatniego roku.
- Ale się nie poddaje - zaznacza pani Krystyna. - Energię ma nadal. Czasem mówi, że jak leży to by wszystko robiła, a jak wstanie - to już nie może ... - dodaje.
Ciężka praca i uśmiech
Pani Janina dorastała na wsi, gdzie ciężko pracowała w polu. Pamięta, że w trudnych czasach z pomocą śpieszyli sąsiedzi.
- Bieda była, to się poszło do sąsiada: "Janie nie mamy chleba, nie mamy żyta..." - mówiłam. Naszykował za stodołą w worku: "Przyjdziesz sobie weźmiesz" - powiedział jakby nigdy nic... Później mu odrabialiśmy w polu. Mieliśmy kartofle na dworze, przyszedł złodziej, kartofle zabrał. Poszliśmy do tego sąsiada, mówimy co się stało: "Przyjdź do mnie, ja otworze kopiec, wybierzesz sobie i nasadzisz...". Obcy ludzie nam pomagali, i jak tu nie płakać ... - wzrusza się. - A teraz jeden drugiego nie szanuje... - dodaje smutno.
Stulatka zdumiewała żywotnością jeszcze niedawno, kiedy z córką pracowała przy pieleniu ogródka.
- Byłam lepsza od ciebie - cieszyła się, gdy w zeszłym roku udało jej się więcej wypielić - śmieje się pani Krystyna. - Kiedy szła kopać kartofle, to ona dwa wykopała, a ja w tym czasie jednego...
Dużo uśmiechu na co dzień - to u Bilów rodzinne. Pani Janina podchodzi do ludzi z sympatią.
- 38 lat tu mieszkamy i każdy mnie lubił, bo uśmiechnięta zawsze byłam. Niech się pani spyta o Bilową, to każdy powie, że Bilowa to jest fajna ... - uśmiecha się.
Choć wzrok już nie ten sam seniorka z pasją czytuje "Życie na gorąco".
- Tam są i kochania, i rozwody, i zaręczyny. A ja takie historie lubię, chcę wiedzieć co się dzieje - wyznaje z rozbrajającą szczerością.
Wujo ze zdjęcia
Janina Bil 102. urodziny świętowała podwójnie. Najpierw spotkała się z członkami najbliższej rodziny, a w środę 11 października odwiedzili ją w domu przyjaciele, na czele z burmistrzem Lubartowa, Januszem Bodziackim oraz muzykami ludowej kapeli "Lubartowiacy". Od dwóch lat celebrują oni urodziny najstarszej lubartowianki. Pani Janina mówi, że burmistrz podarował jej ostatnio w prezencie 4-metrowy koc, a ona wciąż trzyma jego duże zdjęcie z czasów wyborów.
- Szkoda, że nie wyjęłam, ładnie wygląda... - żałuje jubilatka. - Mówił, że takiego nie ma...
Na widok burmistrza nie kryła radości ...
- Oj, to mój wujo, jak rodzina - ucieszyła się. - Jakiego młodego mam wuja... I to zdjęcie pana cały czas trzymam - zaznaczyła.
Janusz Bodziacki życzył pani Janinie błogosławieństwa Bożego, zdrowia i radości na kolejne lata. Zaprosił ją już teraz na kolejne, 103. urodziny do ratusza.