Informacje, jakie otrzymałem w ramach pełnionego przeze mnie mandatu powodują, że muszę razem z radnymi klubu Wspólny Lubartów, ale także z radnymi z innych klubów podjąć ważną decyzję dla nas Wszystkich. To decyzja o niedopuszczeniu do podwyżki opłat za odpady. Obawiam się, że moje zamierzenia spełzną na niczym, dlatego ratunkiem dla naszych portfeli może okazać się wyłącznie opuszczenie Związku Komunalnego Gmin Ziemi Lubartowskiej. Deklaruję, że uchwałę taką przygotuję, jeżeli Zgromadzenie Związku, zamiast reformować generujący megakoszty Związek, postanowi obciążyć Lubartów kosztami, które nigdy nie powinny być przypisane mieszkańcom Lubartowa. Boję się, że tak się stanie, dlatego potrzebuję Państwa wsparcia. Tylko Nasz Wspólny sprzeciw zahamuje drakoński plan przygotowywany przez większość gmin – członków Zgromadzenia. Nie może być tak, by to mieszkańcy domków jednorodzinnych, gdzie Wójtowie okolicznych miejscowości chcą podnieść cenę do 20 zł od osoby czy bloków, gdzie okoliczni Wójtowie chcą podnieść cenę do 14 zł od osoby, pokrywali nie swoje koszty, a takich gmin jak: Serniki, Ostrówek, Ostrowa Lubelskiego czy wsi z Gminy Lubartów. Nie wiem jak Państwo, ale ja, i wiem, że także radni Wspólnego Lubartowa, czujemy się oszukani przez poprzednie władze, które nie informowały nas o ważnych danych, danych, które wskazują na katastrofalną sytuację finansową Związku Komunalnego Gmin Ziemi Lubartowskiej. Mówiąc o wspólnym sprzeciwie, zwracam się do wszystkich mieszkańców Lubartowa o zapoznanie się z poniższym artykułem mojego autorstwa i o czynny udział w Zgromadzeniu w dniu 31 stycznia w siedzibie Związku, przy ul. Lubelskiej 68. Razem zablokujmy podwyżki opłat i łupienie budżetu miasta, by pokrywać koszty nie wytworzone przez naszych mieszkańców. Nie po to zostałem burmistrzem, nie po to zaufało mi kilka tysięcy mieszkańców naszego ukochanego miasta, bym dzisiaj zapomniał, co mówiłem oraz co obiecałem w kampanii. Wygrajmy razem ze Związkiem i zatrzymajmy barbarzyński plan napisany przez… no właśnie, przez kogo – oto mój raport.
Cała prawda o Związku Komunalnym, czyli raport burmistrza z miesiąca pracy na funkcji przewodniczego zarządu ZKGZL.
Związek to Titanic, który za chwilę zderzy się z górą lodową
To tragedia dla portfeli mieszkańców Lubartowa – tak decyzje, jakie zapadną 31 stycznia na Zgromadzeniu Związku określa Krzysztof Paśnik, który nie zgadza się na podwyżkę opłat w Lubartowie. Wszystko wskazuje, że jeżeli projekt uchwały przygotowany przez Ewę Badyoczek-Brzyską i pozostałych pracowników Związku, zostanie przegłosowany, to mieszkańcy domków zapłacą aż 20 zł od osoby za śmieci, a mieszkańcy bloków aż 14 zł od osoby.
Lubartów przez okoliczne gminy zawsze był traktowany jak skarbonka, którą można rozbić i połatać braki finansowe. Niestety poprzednie władze oddały całą tzw. „politykę śmieciową” Związkowi Komunalnemu Gmin Ziemi Lubartowskiej bez zabezpieczenia odpowiedniej siły głosów dla Lubartowa – siły, która zablokowałaby anylubartowskie decyzje. Decyzja o oddaniu pełnej kontroli nad systemem odpadów Związkowi, bez zabezpieczenia odpowiedniej ilości głosów dla naszego miasta, zapadła 2 listopada 2012 roku na Sesji Rady Miasta, a za uchwałą, której konsekwencje odczuwamy dzisiaj głosowali: Robert Błaszczak, Robert Kozak, Tomasz Prażmo, Zdzisław Wereszczyński, Andrzej Sekuła, Jan Ściseł, Antoni Czop, Marek Polichańczuk, Janusz Jemielniak Dorota Mazur oraz Jerzy Tracz
Ponosimy 50% kosztów, a mamy 25% głosów
Lubartów i jego mieszkańcy ponoszą m.in. koszty innych gmin, koszty które nie są ich kosztami. Miasto w takiej samej proporcji łożyło na budowę sortowni. Tymczasem na Walnym Zgromadzeniu, które już 31 stycznia podwyższy opłaty w Lubartowie, ma 4 przedstawicieli na 13 członków Zgromadzenia. Oznacza to, że w żaden sposób Jacek Tomasiak, Wojciech Osiecki, Jakub Wróblewski czy Krzysztof Paśnik nie są w stanie zablokować niekorzystnych dla miasta uchwał. Dlaczego nie – bo takie gminy jak: Gmina Lubartów ma aż 3 członków Zgromadzenia (10 680 zadeklarowanych osób), Serniki aż 2 członków (przy 4145 zadeklarowanych osób), Ostrów Lubelski aż 2 członków (przy 4093 zadeklarowanych osób) i Serniki także 2 członków (przy 3 108 zadeklarowanych osobach). Oznacza to, że okoliczne gminy mają aż 9 głosów, a Lubartów – 4.
Nie wybrali Tomasiaka do Zarządu Związku
Kuriozum antylubartowskich zapisów w pełni obnażone zostało 27 września 2018 roku, kiedy to Walne Związku wybierało Zarząd, który powinien składać się z 6 osób. Wybrano jednak 5 osób i to wbrew woli lubartowskich przedstawicieli. Gminy zagroziły, że na przewodniczącego wybiorą Paśnika, który nie chciał być Przewodniczącym Zarządu. Lubartów został jednak przywołany do porządku i wskazano, że albo propozycja gmin, albo nic. W zarządzie pozostało jeszcze miejsce nieobsadzone. I tu wójtowie ze swoimi działaczami pokazali miastu Lubartów, gdzie raki zimują. Mimo, że jedynym kandydatem do Zarządu był Tomasiak, to dostał 4 głosy za, a 9 przeciw. Gminy znowu udowodniły do kogo należy ostatni głos.
Ukryte manko
Burmistrz Lubartowa szybko obnażył to, co do tej pory działo się w Związku. Wbrew pozostałym członkom Zarządu twardo stał na pozycji, że Lubartów dopłacać do pozostałych gmin nie będzie. Już na pierwszych posiedzeniach Zarządu okazało się, że w wyniku podpisanej umowy przez Radosława Szumca i Krzysztof Kopyścia, Lublin zażądał zwrotu 1 800 000 zł. Owo żądanie znane było już 22 marca 2018 roku i mimo bardzo bogatej korespondencji pomiędzy Związkiem, a Lublinem, afera ujrzała światło dzienne dopiero po wyborach.
Nie było płynności finansowej
Pod koniec 2018 roku okazało się także, że Związek utracił płynność finansową i wyłącznie przebłaganie władz Lublina, aby nie potrącały za jednym razem 1 800 000 zł uchroniło zarządzany przez Szumca Związek przed upadłością. Dług należy spłacić i najgorsze dopiero przed Związkiem. Jednak to nie koniec. Dopiero w 2019 roku Zarząd otrzymał prawdziwe informacje dotyczące kosztów funkcjonowania sortowni. Okazało się, że wbrew temu, o czym mówił przewodniczący Zgromadzenia Janusz Bodziacki, śmieci z Lublina to nie powód do radości. Nie wygenerują one także żadnej kwoty, dzięki której po wyborach miały być, zgodnie z zapowiedziami Bodziackiego obniżone opłaty. Już w trakcie wyborów okazało się, że na bramie kwota od Lublina powinna być brana w wysokości 425 zł za każdą tonę. Tymczasem Związek pobierał 289 zł za tonę. Taka polityka pozwoliła Lublinowi zapłacić mniej za odpady do sortowni 3 400 000 zł tylko za 2018 rok, a śmieci jeżdżą już przez dwa lata.
Lublin zapłacił pond 6 milionów mniej za śmieci
Mnożąc powyższą kwotę przez dwa lata, uzyskujemy różnicę pomiędzy tym, co wpłynęło do Związku, a powinno wpłynąć. To astronomiczna kwota 6 800 000 zł. Jest to założenie w oparciu o informacje z 2018 roku. W 2019 roku udało się wysupłać Zarządowi jeszcze jedną niepokojącą informację. Okazało się, że z Lublina przyjeżdża 25 000 ton, które są przemieszane z popiołem. Lublin – inaczej niż Lubartów nie segreguje tego odpadu i miesza go z odpadami komunalnymi. W związku z tak zanieczyszczonym odpadem koszty eksploatacji wystrzeliły w górę i generują dodatkowy koszt w wysokości 900 tys. zł rocznie. Ową stawkę należy przemnożyć razy dwa lata, bo od dwóch lat wjeżdża do zakładu tak zanieczyszczony odpad. Daje to kwotę 1 800 000 zł. Sumując wszystkie stawki, otrzymujemy kwotę 8 400 000 zł i co ważne to bez 1 800 000, które Lublin właśnie sobie potrącił. Z tą ostatnią kwotą robi się okrągła sumka 10 200 000 zł, czyli kwota wyższa niż Lublin wpłacił do Związku jako tzw. wkład w budowę sortowni. Powyższe wyliczenia uwzględniają pełne koszty.
Znowu zapłacimy za Lublin i za okoliczne gminy
Mimo, że cena na bramie na tę chwilę wynosi 389 zł za tonę to jest ona zbyt mała, co powoduje, że zarówno do śmieci z Lublina i Świdnika w 2019 roku znowu trzeba będzie dopłacić. Tymczasem oprócz wcześniej wskazanych przesunięć długu na 2019 rok także sortowania przesunęła płatności faktur na kwotę 410 tys. zł na 2019 rok. Jeżeli zwrócimy uwagę, że na 2019 rok deficyt Związku określono w projekcie budżetu na 4 200 000 zł (bez 1 100 000 zł długu dla Lublina), to jak widać Titanic zamiast hamować coraz bardziej przyspiesza w stronę góry lodowej.
Smutny bilans, upadłość w 2019?
Józef Gruszczyk, burmistrz Ostrowa Lubelskiego, Tomasz Piecak, wójt Ostrówka twierdzą, że nic nie wiedzieli o tym, co dzisiaj ujrzało światło dzienne. Jednak afera finansowa wystrzeliła 22 marca 2018 roku, Zarząd odpowiadał na żądania Lublina. Czy zatem dwóch członków naprawdę nic nie wiedziało? Chyba każdy z nas zna odpowiedź. Wójtowie i ich reprezentanci mają jednak o wiele krótszą pamięć. Dariusz Trąbka, który pełni funkcję wiceprzewodniczącego Zarządu nie pamięta o swoim ostatnim głosowaniu. Przyjął on wówczas projekt uchwały o podwyżce opłat w gminie Lubartów, czego nie pamiętał, udzielając wywiadu w jednej z gazet. Okazuje się, że pamięć, szczególnie tych, którzy zasiadają w Zarządzie Związku jest wyjątkowo krótka – ludzie jednak nie zapomną. Na szczęście Paśnik ma dobrą pamięć, nie zgodził się z żadnym dokumentem narażającym naszych mieszkańców, albo miasto na dodatkowe koszty. Analiza pierwszego miesiąca nie napawa optymizmem. Kolejny rok powiększy i tak już fatalną sytuację finansową. W Związku potrzebne są radykalne reformy, ale owe działania zablokuje 9-osobowa większość. Niestety owa prognoza spełni się w 2019 roku i jeżeli Lubartów szybko nie podejmie decyzji o opuszczeniu Związku, to śmieci w przyszłym roku znowu zdrożeją. Jeżeli będziemy tkwić w owym chorym organizmie, to przygotujmy się, że w 2020 roku mieszkańcy domków zapłacą 30 zł, a mieszkańcy bloków 24 zł. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że najwyższy czas na męską decyzję i opuszczenie Titanica zanim nastąpi katastrofa.
Krzysztof Paśnik
Burmistrz Miasta Lubartów