Andrzej Kardasz opowiada, że wieszał w tym dniu banery wyborcze. Umówił się przy Topazie z osobą roznoszącą ulotki. Miał dla niej materiał wyborczy KW PiS - list burmistrza Janusza Bodziackiego do mieszkańców.
- Przekazałem jej te ulotki, pokazałem gdzie ma je roznieść i poszedłem do Topazu - relacjonuje Kardasz. W międzyczasie nadszedł inny kandydat na radnego powiatowego, który postanowił pomóc kobiecie roznoszącej ulotki.
- Przechodziłem tam przypadkiem, postanowiłem pomóc, bo widziałem, że drobna osoba ma roznieść dwie duże paczki, wziąłem jedną i poszliśmy w stronę ul. Popiełuszki - mówi kandydat.
Tam mieszka osoba, która miała roznieść ulotki. Przed jej domem drogę zajechali im Jacek Tomasiak i Wojciech Osiecki.
Kobieta miała przy sobie tylko oficjalne ulotki burmistrza Bodziackiego.
- Po te zatytułowane "Prawdziwy mieszkańcu Lubartowa" poszła do domu, zniosła ich 1100 - mówi Jacek Tomasiak. - Zapytaliśmy, kto jej to zlecił - cisza. Dopiero kiedy wezwaliśmy policję, wzięła mnie na stronę i powiedziała, że ulotki dał jej pan Kardasz. Wtedy powiedziałem, że musi to powtórzyć przy policji. Policja sporządziła notatkę.
W piątek w Sądzie Okręgowym w Lublinie odbędzie się proces, który w tyrybie wybiorczym Wspólny Lubartów wytoczył Andrzejowi Kardaszowi i Januszowi Bodziackiemu.