18 października późnym wieczorem w Brzostówce najpierw zaczęły się palić bele słomy. Ogień strawił ich 500. Wyglądało na to, że większa sterta była podpalona z dwóch stron. Zajęła się też mniejsza sterta.
Strażacy gasząc bele zauważyli, że ok. 300 metrów dalej pali się stodoła. Budynek doszczętnie spłonął.
- Kiedy dojechaliśmy, stodoła była cała w ogniu. Po piętnastu minutach się zawaliła. W czasie akcji chodziło o to, żeby ogień nie przeniósł się na inne budynki, bo stodoła stała blisko innych zabudowań - opowiadał "Wspólnocie" strażak, który brał udział w akcji gaszenia. W miejscu, gdzie stała, została tylko sterta spalonych desek.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).