W: Starosta odniósł się do pani wypowiedzi, przewidujących stratę szpitala na koniec roku. - Na pewno będzie to wynik dwucyfrowy (powyżej 10 mln zł - przyp. red.). Obawiam się, że nawet pesymistyczna analiza pani starosty okaże się prognozą optymistyczną - powiedział starosta. Wygląda na to, że miała Pani rację...
No i co mam teraz powiedzieć? - "A nie mówiłam?". To po prostu trzeba tylko było policzyć matematycznie. Zarzucano mi, że nie znam się na ekonomii, w ogóle na niczym. Ale jeżeli na pierwsze półrocze było 8 mln zł straty, to mnożąc to przez dwa, wychodzi 16. Inflacja nie zwalnia, potrzeby szpitala także nie zwalniają. A szpital musi funkcjonować. Z tego, co czytam, bo ja nie mam dokumentów, szpital generuje miesięcznie stratę 2 mln zł. Nic tylko "pogratulować". W ciągu 12 miesięcy to 24 mln zł strat. Jestem zdruzgotana tą sytuacją. Powinno się w tym momencie zweryfikować bardzo mocno wszystkie inwestycje w szpitalu, bo po prostu nie ma pieniędzy.
W: Główna księgowa szpitala przyznała, że od sierpnia br. w szpitalu generowana jest strata finansowa w wysokości około 2 mln zł miesięcznie. "Skutkuje to tym, że brakuje środków na bieżącą działalność. Występują problemy z kontrahentami, gdyż należności nie są płacone w terminie...
To się nie zaczęło w tym miesiącu, tylko to się dzieje już od kilku miesięcy. To, co mówiłam, jednak było prawdą. Tylko nikt nie miał odwagi się do tego przyznać. Trzeba było we mnie uderzać. To jest przykre, bo nie spodziewałam się, że sprawy przybiorą taki obrót. Nie ma co robić inwestycji, jak nie ma na bieżące utrzymanie szpitala. Takie jest moje zdanie. To trochę przekładając na gospodarstwo domowe czy funkcjonowanie jakiegoś innego zakładu: musi się utrzymać, a dopiero potem będziemy inwestować. Jak w domu nie ma pieniędzy na nową pralkę, lodówkę czy na malowanie pokoju i remonty, to tego się po prostu nie robi. Z pieniędzy z dotacji, które tak naprawdę też były po części moją zasługą, kupiono sprzęt medyczny. On zostanie dla mieszkańców Lubartowa. Chodzi też jednak o to, żeby utrzymać szpital, bo jak on ma być po prostu zniszczony, to nie jest dobre zarządzanie szpitalem.
W: Straty są tłumaczone podwyżkami dla medyków, zarządzonymi przez Rząd RP, a także inflacją.
To jest część tylko dwumilionowej miesięcznej straty. Ja rozumiem, że jak się jest ekonomistą i bardzo dobrze zna się realia szpitala, to tak się planuje budżet, żeby wydatki na pensje nie przekraczały 100 procent przychodów. A myślę, że taki wynik już osiągnięto.
Całość rozmowy w papierowym wydaniu Wspólnoty
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.