W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele MKTR Relaks Lubartów z prezesem Bogdanem Mileszczykiem na czele, były kolarz i organizator Święta Roweru Janusz Pożak, burmistrz Krzysztof Paśnik i zastępca Radosław Szumiec, przedstawiciele Urzędu Miasta, podinspektor Marek Bocian, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KPP Lubartów.
Kazimierz Charliński, członek MKTR Relaks, uważa, że to dobrze, że ścieżki rowerowe w mieście powstały, ale są miejsca niedogodne dla rowerzystów. Tak na przykład jest przy wiadukcie kolejowym obok ronda.
- 90 procent rowerzystów jeździ tam, gdzie nie powinni, w trosce o własne bezpieczeństwo - mówił. Rowerzyści jeżdżą chodnikiem. - Zdarza się, że za tymi, kórzy jadą jezdnią, jedzie w kierunku ronda samochód, rowerzysta go spowalnia - zauważa trudne sytuacje Kazimierz Charliński. Chodnik blisko ronda ma 2,7 m szerokości, członek Relaksu zastanawiał się, czy nie można tam zrobić ciągu pieszo - rowerowego.
- Od Łucki do Sernik jest 2,4 m, tam jest ciąg pieszo - rowerowy - zwracał uwagę.
- 2,7 m to trochę za mało na ciąg pieszo - rowerowy, musieliśmy wyprowadzić rowerzystów na jezdnię - mówił naczelnik Piotr Turowski z Urzędu Miasta.
Jeden z członków Relaksu zastanawiał się, czy nie byłoby dobrym rozwiązaniem ustawienie na ulicach jednokierunkowych znaków "Nie dotyczy rowerów". To jego zdaniem usprawniłoby ruch rowerowy.
Według naczelnika Radosława Stępińskiego to ciekawa propozycja, ale przysporzyłaby pracy policji. Na ulicach jednokierunkowych, takich jak np. Waryńskiego, rowerzyści nie byliby w stanie mijać się jadąc z dwóch stron, takie ulice są zbyt wąskie. Już teraz ruch jest utrudniony przez zaparkowane przy ulicach samochody, które w zasadzie nie powinny tam parkować.
Problem stanowią rowerzyści, którzy poruszają się ścieżkami rowerowymi pod prąd. Wielu z nich robi to świadomie, wiedząc, że jadą nieprawidłowo.
- Domalujemy strzałki wskazujące kierunek jazdy - mówił naczelnik Stępiński. Jemu również zdarzyła się sytuacja, gdy najechała na niego starsza rowerzystka jadąca nieprawidłowo, ale miała pretensje, że to on powinien jej ustąpić
Bogdan Mileszczyk zwracał uwagę, że przy niektórych posesjach sąsiadujących ze ścieżkami rowerowymi rosną krzewy, utruadniające widoczność, co stwarza niebezpieczne sytuacje.
- Dwa razy zostałem potrącony przez rowerzystę. Dostałem jeszcze po łacinie, gdy zwróciłem uwagę - mówił.
Według Bogdana Mileszczyka spotkanie było potrzebne, bo zwrócono uwagę na ważne kwestie dotyczące bezpieczeństwa rowerzystów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.