- Jak Pan jako samorządowiec z tak dużym doświadczeniem poczuł się, słysząc wniosek o odwołanie i to uzasadnienie?
- Uzasadnienie odebrałem fatalnie. To jest sprawa poważna. To się kwalifikuje według Kodeksu Karnego jako pomówienie. W żaden sposób nie nawoływałem ludzi do żadnego nieposłuszeństwa, buntu wobec rządu itd. Zasugerowałem tylko, że wypowiedzi czołowych polityków - bo przecież szef klubu PiS to jest czołowa postać, jeśli tak wypowiada się o UE i podaje w wątpliwość sam fakt przynależności Polski do UE - są bardzo niepokojące. Te wszystkie manifestacje, bo Lubartów wpisywał się w cykl manifestacji w całej Polsce, zasygnalizowały, że absolutnie nie akceptujemy kierunku zmierzającego do wyjścia Polski z UE. To, co się stało na wschodzie, dało dowód, że dobrze się stało, że jesteśmy w UE, jesteśmy członkami NATO i możemy się czuć w miarę bezpiecznie, z jakąś ochroną przeciw agresji Rosji.
Dlatego wniosek odebrałem jako polityczny. A to, że czekano 8 miesięcy - bo uzasadnienie dotyczy wystąpienia z połowy października - to kuriozalne, to śmieszne. Nie jestem przywiązany do stanowiska, trzykrotnie byłem przewodniczącym rady, trzykrotnie wiceprzewodniczącym. Ci, którzy mnie obserwują od lat, bo jestem samorządowcem od 32 lat, wiedzą, że nie nadużywałem stanowiska przewodniczącego i wiceprzewodniczącego. Chodziło mi tylko o to, żeby proces legislacyjny i proces podejmowania uchwał był jak najlepszy. Jak chcieli tego stanowiska, to mogli od razu powiedzieć, że to jest stanowisko polityczne, chcemy je dla swojego człowieka, dlatego pana odwołujemy.
Całość rozmowy w papierowym wydaniu Wspólnoty
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.