Prezesie, chyba nie spodziewałeś się, że w takich okolicznościach będzie dane świętować awans do trzeciej ligi?
- Zależy o co pytasz. W styczniu czy w ubiegłym roku na pewno nie, ale już od oficjalnego zawieszenia rozgrywek czy treningów w marcu były przesłanki, żeby brać taki scenariusz pod uwagę. Oczywiście, jako jeden z wielu, ale chodziło mi to po głowie, że awans może mieć taką "otoczkę". Byłem pewny na jakieś 90 proc., że czwarta liga nie wróci do grania. Wtedy powstawało pytanie czy władze piłkarskie uznają awanse z tabel w momencie zakończenia rozgrywek czy nie. Stało się tak, można powiedzieć pozytywnie dla nas, że tabele są utrzymane z awansami i z naszej perspektywy można się tylko cieszyć, chociaż jest to całkiem inna radość od tej, którą przeżywałem kilka lat temu przy poprzednim awansie klubu.
Czy w ostatnich dniach dochodziły do Ciebie słuchy, że wywalczycie awans bez konieczności wychodzenia na boisko?
- Mam trochę znajomych w środowisku i w sposób nieoficjalny takie głosy do mnie dochodziły już dwa czy trzy tygodnie temu. Podchodziłem do nich bardzo spokojnie i czekałem na oficjalne decyzje i rozwój sytuacji. Cieszę się bardzo, że te plotki znalazły potwierdzenie.
Dziwnie jest cieszyć się z czegoś, co chcieliście wygrać na boisku?
- "Cieszenie się" jest tylko umowne, takie bardzo stłumione, wewnętrzne. Nie ma ani takiej jak powinna być radości, ani pełnej satysfakcji mimo że ja osobiście mam świadomość, że ja jako prezes, zrobiłem wszystko co w mojej mocy, żeby drużyna była mocna sportowo i dobrze przygotowana pod każdym względem do rundy rewanżowej. Byłem bardzo spokojny i pewny o to, że skończymy sezon na pierwszym miejscu, ale mimo wszystko nie mamy takiego potwierdzenia w rzeczywistości, metaforycznej pieczątki potwierdzającej słuszność moich działań, czyli wyników na boisku i dogrania ligi na sportowo, za czym zawsze jestem i będę. Niestety, te kwestie są w chwili obecnej niezależne. Nikt z nas na to nie ma wpływu.
We czwartek nadążałeś z odbieraniem gratulacji?
- Nie nadążałem, bo w czwartek po południu byłem akurat w trakcie ważnego spotkania i szybko wytworzyło mi się sporo nieodebranych połączeń i sms-ów. Paru ważnym osobom odpisywałem czy oddzwaniałem późnym wieczorem. W każdym razie było tego sporo i w czwartek, a także w kolejnych dniach, ale tak jak z radością, która nie była pełna tak do tych gratulacji telefonicznych czy sms-owych podchodziłem z dużym dystansem i spokojem. Zaskakujące dla mnie bardziej były niektóre osoby, które mi gratulowały niż ilość tych gratulacji. Jedna z nich trochę osłabiła moje wątpliwości, co do wagi awansu bez dogrania sezonu i jestem tej osobie bardzo wdzięczny.
Od dawna Ty, trenerzy i zawodnicy podkreślaliście, że liczy się tylko awans? Nie bałeś się, że to może się nie udać?
- Taki był cel. On był jasny dla mnie, sponsorów, burmistrza, kibiców i całego otoczenia klubu. Podkreślaliśmy, a raczej świadomie nie unikaliśmy w rozmowach z mediami deklaracji o co gramy. Z resztą nie dało się uniknąć tego, że bylibyśmy w gronie faworytów, jeśli ściągamy takich zawodników w lecie jak: Konrad Nowak, Dawid Pożak, Hubert Kotowicz, w trakcie rundy Adrian Wójcicki czy młody zdolny Aleks Aftyka. Zatrzymaliśmy Michała Budzyńskiego i Łukasza Najdę, co nie było łatwe i oczywiste w lecie.
Kiedy wraz z zespołem wypijecie szampana?
- Ciężko powiedzieć. Pomijam fakt, że świętowanie w piłce nożnej, przynajmniej w Lewarcie Lubartów, nie kojarzy mi się z szampanem. Wtedy kiedy będzie możliwość spotkania się w szerszym gronie, powiedzmy minimum 40 osób to to zrobimy. Może jakaś symbolika nastąpi niedługo, ale normalne świętowanie to raczej czerwiec-lipiec być może np. po zdobyciu licencji przez klub.
Co dalej z drużyną? Nadal będziecie trenować?
- To trochę już nie moja działka. Temat treningów, organizacji i planów to już działka trenera Bednaruka no i tego, na co pozwoli prawo. Jeśli trener uzna za stosowne trenowanie w ramach obowiązujących ograniczeń i zawodnicy się dostosują, to proszę bardzo. Jeśli uzna, że lepiej poczekać na możliwość trenowania w większych grupach, to można zajęcia zawiesić. Trzeba pamiętać, że zawodnicy bardzo długo byli od siebie odizolowani i trenowali tylko indywidualnie. Z tego co wiem, gracze bardzo się stęsknili za sobą, boiskiem, piłkami i rywalizacją nawet uproszczoną. Ponadto te kilka dni zajęć były bardzo pozytywne, w dobrej atmosferze, więc osobiście spodziewam się kontynuacji przez najbliższe około dwa tygodnie i oczekiwania na rozwój wydarzeń odnośnie obostrzeń. Bardziej długoterminowo patrząc, to wiele zależy od planów związków i tego czy trzecia liga dogra sezon czy nie i co się z tym wiąże, kiedy będą mógł wystartować zmagania 2020/2021. Wtedy będę mógł usiąść z trenerem przy kawie i porozmawiać o planach treningów, przygotowań do nowego sezonu i tego co robić na bieżąco.
Z tego wszystkiego chyba dobrze się stało, że Ty i zarząd będziecie mieli więcej czasu na przygotowanie się do gry w wyższej klasie rozgrywkowej?
- Nie ma to wielkiego znaczenia, ale jakieś małe ułatwienie to jest na pewno. Wiemy jako klub i miasto z czym się wiąże gra w trzeciej lidze i jakie są aspekty, które musimy wyjaśnić czy dopracować. Mamy nowy stadion odebrany i zweryfikowany, co prawda na czwartą ligę, ale tu nie spodziewamy się problemów. Drużyna sportowo jest gotowa, a na pewno nie wymaga przebudowy, żeby rywalizować na wyższym poziomie. Do wyjaśnienia w najbliższych tygodniach zostaje kwestia finansów klubu i tego na co nas będzie stać w drugim półroczu. Ten aspekt jest trochę skomplikowany, bo biznes przez sytuację z epidemią jest trochę niepewny czy raczej niechętny do konkretnych i jasnych deklaracji. Mamy na szczęście kilku pewnych i stałych sponsorów, którzy na różnych warunkach, ale zadeklarowali dalszą pomoc dla klubu, co mnie bardzo cieszy. Ponadto bardzo szybko i jestem pewny, że konkretnie ustalimy możliwości jakie ma miasto Lubartów, i jaki pomysł i możliwości ma burmistrz i Rada Miasta. Zakładaliśmy też wejście sponsora strategicznego i ta kwestia powinna się wyjaśnić w czerwcu. Podsumowując, czeka mnie sporo pracy i rozmów ze sponsorami, burmistrzem, zawodnikami i trenerem o kształcie drużyny czy przygotowaniach, bo akurat trener ma uregulowaną bardzo jasno kwestię kontraktu. Jestem jednak przekonany, że zagramy w trzeciej lidze i że nie będziemy w niej chłopcami do bicia, ale ze szczegółami budżetu i tego jak będzie wyglądał zespół i na co w kwestii wynagrodzeń czy premii w nowym sezonie będzie nas stać, musimy trochę poczekać.