Spodziewałeś się, że piłkarska wiosna nie zostanie wznowiona?
- Sądziłem, że w Klasie Okręgowej i niższych szczeblach zmagania zostaną zakończone. Z kolei w sprawie trzeciej i czwartej ligi miałem nadzieję na wznowienie zmagań. Tutaj pojawiają się pieniądze za granie, sponsorzy oraz oczekiwania. Prywatnie to wolałbym grać w piłkę, a nie siedzieć w domu. Weekend bez wyjazdu na mecz jest dosyć dziwny.
Jak sobie radzisz w dobie koronawirusa?
- Mam firmę i normalnie pracuję. Nie narzekam na brak zajęć. Z kolei po południu mam więcej czasu. Korzyść jest taka, że z pracy wracam do domu, a nie na trening. Mam więcej czasu dla rodziny.
Aleksander ma powody do radości...
- Dokładnie. Codziennie mam okazję widzieć, jak mały człowieczek rozwija się i rośnie. Nie ukrywam, że tęsknię za graniem w piłkę. Przecież człowiek to kocha. Futbol to jak zabawki dla dziecka. Jeśli się zabierze, pojawia się tęsknota i złość.
Do tej pory chyba żaden piłkarz nie cieszył się z awansu do wyższej klasy okręgowej już na początku maja...
- Nie mieliśmy koronawirusa, więc chyba żadna drużyna już na początku rundy wiosennej nie miała powodów do radości. Tak się stało. Jako Lewart zajęliśmy pierwsze miejsce i w przyszłym sezonie w Lubartowie zagości trzecia liga.
Od początku byliście faworytem stawki...
- Dokładnie. Wiem, że teraz pojawi się wiele słów, iż wywalczyliśmy awans przy tzw. zielonym stoliku. Wiadomo, wolelibyśmy przypieczętować awans na boisku. Takie były plany. Przecież nie po to w przerwie zimowej do drużyny dołączyli tacy zawodnicy jak: Konrad Szczotka, Krystian Żelisko, Arkadiusz Maksymiuk czy Jakub Buczek.
Kiedy dowiedzieliście się o awansie?
- W drodze na trening. Trenowaliśmy w grupach i ci, którzy ćwiczyli przed nami jeszcze o tym nie wiedzieli. Dziwne to uczucie. Niby masz awans, ale nie ma takiej pełnej radości, takiej prawdziwej.
Nie ważne jak się zaczyna. Ważne jak się kończy...
- W pierwszej rundzie udowodniliśmy, że jesteśmy silni i chcemy awansu. Zimą bardzo mocno popracowaliśmy i po wzmocnieniach byliśmy pewni swego. Niestety, nie dane nam było zaprezentować umiejętności.
Był szampan?
- A skąd. Nawet nie napiłem się piwa. Było to dziwne uczucie, kiedy dowiedziałem się o wywalczonej promocji.
Jakiś czas temu ktoś powiedział, że po sezonie skończysz z piłką nożną. To prawda?
- Mogłem grać w trzeciej lidze w tamtym sezonie, podobnie jak zimą. Miałem propozycję. Odrzuciłem. Chciałem w ten sposób podziękować klubowi, prezesowi za to, że dał mi szansę po nieudanej przygodzie z Motorem Lublin. Chciałem zostać i wywalczyć awans do trzeciej ligi. A co będzie dalej? Nie wiem. Zdrowie jest, więc chyba nic nie przeszkodzie, by grać dalej.
W Lewarcie?
- Zobaczymy. Wyższa klasa rozgrywkowa oznacza większe nakłady finansowe. Teraz ważne będą ruchy włodarzy klubu i miasta.