Co wdychają dzieci?
Nowa Jedlanka to niewielka wieś położona w popularnym zagłębiu turystycznym, skupionym wokół okolicznych akwenów wodnych. W miejscowości funkcjonuje szkoła podstawowa, od początku 2015 roku prowadzona przez Fundację Akademia Umiejętności. W placówce, której siedzibę stanowi parterowy budynek, uczą się dzieci z okolicy.
O problemie gęstego, gryzącego dymu, emitowanego z komina szkoły Wspólnotę powiadomiła jedna z Czytelniczek.
Ten wydobywa się z komina pięć dni w tygodniu. Wiem, bo regularnie tędy przejeżdżam. Dym wygląda nienaturalnie, okropnie śmierdzi, wystarczy postać chwilę obok szkoły, a całe ubranie, włosy są przesiąknięte tym smrodem. Jak w takich warunkach choćby wywiesić pranie w bliskim sąsiedztwie szkoły?
- mówi nasza rozmówczyni (nazwisko do wiadomości redakcji) i dodaje:
Ten dym wdychają dzieci. Szkoła, m.in. w takiej dziedzinie, powinna dawać przykład.
Dzieci muszą mieć ciepło
Dyrektor placówki, Eliza Smoleń, nie widzi problemu.
Nie robię nic, co byłoby zabronione prawem
- wyjaśnia.
Szkoła ogrzewana jest piecem na węgiel kamienny, który gmina zakupiła cztery lata temu, zanim jeszcze nasza fundacja przejęła placówkę. Piec jest przystosowany wyłącznie do palenia w nim węglem. Surowiec jest odpowiedniej jakości, kupowany w kopalni Bogdanka. Do tego komin przechodzi regularne przeglądy. Na wszystko mam faktury
- zapewnia Eliza Smoleń.
W kotłowni budynku stoją dwa piece.
Drugi jest uruchamiany tylko w przypadku wyjątkowo mroźnych dni
- zaznacza pracownik szkoły, odpowiadający za ogrzewanie budynku.
Placówka jest ogrzewana w dni robocze, piec startuje około godz. 4 nad ranem i pracuje do południa. Lekcje trwają do godz. 14.20.
Trzeba pamiętać, że my musimy zapewnić uczniom odpowiednie warunki do nauki
- przypomina dyrektor.
W szkole w Nowej Jedlance kształci się aktualnie 37 uczniów.
"Pierwsze słyszę"
Mieszkańcy Nowej Jedlanki, których spotkaliśmy w miejscowości, zaznaczają, że dym z komina szkoły im nie przeszkadza.
Rzeczywiście, gęsty dym jest codziennie na tygodniu. Ale jak jest palony węgiel, to dym musi być. Wiadomo, że dzieci muszą mieć odpowiednią temperaturę w szkole. Mieszkam 200 metrów od tego budynku i mi to zupełnie nie przeszkadza
- przyznaje Zieliński Edward.
Cały czas widać ten dym, zależy też od wiatru. Dwójka moich dzieci uczy się tam i one nie narzekają na brak ciepła w szkole, a to jest najważniejsza sprawa. To spory budynek, więc potrzeba sporo węgla. Ja mieszkam trochę dalej od szkoły, więc żadnych niedogodności związanych z tym dymem nie odczuwam. Zresztą i ja, jak i okoliczni mieszkańcy, też ogrzewają domy ciepłem ze spalania węgla
- mówi Radosław Borówka.
Kiedyś w szkole palono jeszcze więcej, bo za moich czasów uczyła się tam ponad setka dzieci. Trzech palaczy wtedy pracowało...
- dodaje.
Do tej pory nikt nie zgłaszał opisywanego problemu miejscowym przedstawicielom władz gminy.
Pierwsze słyszę, nie było takich sygnałów. Przyjrzymy się jednak sprawie. Być może chodzi o jakość węgla? To jednak tylko moje przypuszczenie
- zaznacza Barbara Starownik, radna Rady Gminy Uścimów z Nowej Jedlanki.
To fundacja prowadząca szkołę odpowiada za ogrzewanie budynku w Nowej Jedlance
- zaznacza wójt gminy Uścimów.
Fundacja odpowiada za pozyskiwanie węgla do tego pieca, my pomagaliśmy w tej kwestii tylko w pierwszym roku funkcjonowania placówki. Urządzenie jest stosunkowo nowe, ale można powiedzieć, że nie jest to piec ekologiczny. Są programy dofinansowujące wymiany pieców, ale wymiana to jedno, a dalsze utrzymanie to już inna sprawa. W szkole w Uścimowie mamy nowy piec na olej opałowy, wcześniej był piec gazowy. I koszty wzrosły. Wszystko to kwestia pieniędzy
mówi Stanisław Wołoszkiewicz i konkluduje:
To węgiel, on będzie "smolił". Mogą więc wystąpić uciążliwości w określonych warunkach atmosferycznych. Na razie jednak nikt mi się na to nie skarżył.