- Rano nad szkołą latał helikopter. Oddziały ZOMO wokół uczelni szykowały się do ataku. Zgromadziliśmy się w auli, żeby nie wyłapywali nas pojedynczo. Byliśmy w mundurach wyjściowych, bo mundury polowe były podobne do tych używanych przez ZOMO. Najpierw nastąpił atak z powietrza. Z helikoptera desantowali się antyterroryści z Okęcia. Szturmem dowodził Jerzy Dziewulski. Komandosi mieli broń gotową do strzału, gdybyśmy stawiali opór, mieli rozkaz strzelać. Był zgiełk, huk, wybuchały petardy. Ponieważ oporu nie stawialiśmy, komandosów szybko wycofano. Do szkoły weszło ZOMO. Staraliśmy się trzymać cały czas w grupach, bo grup nie atakowali. Ci, którzy zostali złapani pojedynczo, zostali poturbowani - wspominał pan Bogdan.
WSOP przekształcono w Szkołę Główną Służb Pożarniczych. Ci, którzy chcieli kontynuować naukę w nowo utworzonej SGSP, musieli podpisać lojalkę. Ci, którzy odmówili, stracili status strażaka. Do dziś uczestnicy strajku walczą o to, żeby uznano ich za strażaków.
Docenieni po trzydziestu ośmiu latach
W piątek 13 grudnia w Pałacu Prezydenckim uczestnicy strajku odebrali Złote Krzyże Zasługi z rąk Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
- Po trzydziestu ośmiu latach w końcu nas doceniono. Nas, uczestników strajku, było na uroczystości około 50. Najpierw nas przeszkolono, jak się mamy zachowywać. W uroczystości brała udział kompania honorowa Straży Pożarnej. Prezydent wręczył nam odznaczenia, były przemówienia - prezydenta, przedstawiciela IPN, rektora Szkoły Głównej. Potem odbyła się konferencja z udziałem Seweryna Jaworskiego, działacza opozycji. Prezydent powiedział, że mieliśmy prawo wyboru, wybraliśmy drogę wolnej Polski - mówi Bogdan Kaczorkiewicz. Tak jak inni uczestnicy strajku bardzo przeżywa fakt, że władze nie uznają ich statusu strażaka.
- Walczę o to uznanie od 2006 r. Do tej pory nikt z władz się nie angażował w tę sprawę. Dopiero teraz rektor SGSP się zainteresował, podziękowałem mu za to. Wcześniej nie było woli politycznej załatwienia naszej sprawy, może teraz będzie. W MSW trwają dyskusje na ten temat - mówi Bogdan Kaczorkiewicz.