Konsultacje w sprawie programu rewitalizacji dla Lubartowa odbyły się 16 grudnia. Rewitalizacja to nie tylko odnowienie istniejącej infrastruktury. Termin oznacza ożywienie. Rewitalizacji mają być poddane obszary uznane za zdegradowane - czyli takie, na których występuje duża koncentracja negatywnych zjawisk społecznych - bezrobocie, bieda, przestępczość itp. Brano pod uwagę dostępność do usług (tu jako wskaźnik posłużyła dostępność do aptek), liczba działających organizacji pozarządowych miała być miernikiem aktywności społecznej. Metodologia wywołała wiele krytycznych uwag uczestników konsultacji.
Organizacje pozarządowe mają siedziby w centrum. Pracuję w organizacji, która ma biuro w Lubartowie, ale siedzibę w Lublinie
- mówił Jakub Wróblewski. Według niego kierowanie się adresami organizacji fałszuje obraz aktywności społecznej. A według prezentacji przygotowanej przez Piotra Gozdka najmniej organizacji pozarządowych jest w dzielnicach peryferyjnych - m.in. na ul. Kolejowej, Piaskowej, Hutniczej. Autor prezentacji pytany, czy wie, gdzie są ulice, o których mówi, przyznał, że nie.
Według Jacka Tomasiaka niewłaściwe jest też kierowanie się adresem działalności gospodarczej.
Wiele osób ma zarejestrowaną działalność gospodarczą w miejscu zamieszkania, bo zmusza je do tego pracodawca
- zwracał uwagę.
Krytyczne uwagi miał też architekt miejski Tomasz Stankiewicz. Na przedstawionej mapie jako obszar zdegradowany ujęto tereny nad Wieprzem.
To jest obszar jeszcze niezagospodarowany, a nie zdegradowany
- mówił.
Na wschód od Topolowej uwzględniono teren zdegradowany. A tam jest teren zalewowy, tam nie może być budynków
- mówił Jakub Wróblewski.
Krytykowano także dostępność do aptek jako kryterium określenia, czy teren jest zdegradowany.
Przy Słowackiego są dwie apteki, a teren jest fizycznie zdegradowany
- mówił Jacek Tomasiak.
Uczestnicy konsultacji mają przedstawić własne propozycje terenów do rewitalizacji. Kolejne spotkanie zaplanowano na styczeń.