Spodziewa się pan, że w Starostwie Powiatowym w Lubartowie dojdzie teraz do dużych ruchów kadrowych?
To nie jest pytanie do mnie, zobaczymy kto będzie starostą. Ja dostałem takie pytanie w 2010 roku (gdy Fryderyk Puła zostawał starostą lubartowskim - przyp. red.), bo to z jakichś powodów jest interesujące dla mediów. Powiedziałem wówczas, że takich ruchów kadrowych nie będzie. Myślę, że dzisiaj można ocenić, czy tak było, czy nie. Niech pan sprawdzi i przeanalizuje który z kierowników jest z jakiej partii i zapewniam pana, że się pan mocno zdziwi. Zawsze zakładałem, że mają tu pracować osoby merytoryczne i to było dla mnie najważniejsze. Jak sobie przypominam, to nikogo tutaj nie zwolniłem, poza jedną osobą, która ostatecznie zwolniła się sama. (...)
Kogo by pan wskazał na stanowisko starosty?
Proszę mnie zwolnić z obowiązku odpowiedzi na to pytanie... Dlaczego wspomniałem wcześniej o rozmowach, które się jeszcze nie odbyły? Gdy przychodziłem do Starostwa w 2010 roku nie byłem "zielony". Najpierw przez cztery lata byłem sołtysem i można zapytać tych, którzy tutaj wtedy pracowali, o co się wówczas upominałem. Potem byłem przez cztery lata wiceprzewodniczącym Rady Gminy Lubartów. W 2006 roku chciałem zostać wójtem gminy, ale mieszkańcy zadecydowali inaczej. Niemniej, miałem doświadczenia samorządowe. Oprócz tego byłem już przez kilka lat dyrektorem dużej szkoły zawodowej i ciągle się koło tego samorządu kręciłem i ciągle się go uczyłem. W odróżnieniu od osób, które będą tutaj rządzić, a które do pewnych rzeczy nawet nie zajrzały, choćby do naszego budżetu. (...) Szkoda byłoby mi, by ktoś to zawalił. Mało tego - ja się obawiam, że ktoś to zawali, a później będzie mówił, że myśmy coś złego zostawili. Zapewniam, że powiat zostawiamy w bardzo dobrym stanie, nawet środowa decyzja o spłacie części długu ułatwia dalsze działania dotyczące m.in. zadłużenia samorządu tym, którzy będą tu teraz rządzili.
Cała rozmowa w wydaniu papierowym Wspólnoty Lubartowskiej.