Trudna sytuacja utrzymuje się już od ponad tygodnia - w szpitalu wstrzymano bowiem przyjęcia planowe osób ze skierowaniami, za wyjątkiem sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia pacjenta. Ci, którym stan zdrowia na to pozwala, są wypisywani do domów. W ubiegły czwartek na L4 były 32 pielęgniarki, dziś ta liczba jest niemal dwukrotnie większa.
Pielęgniarki domagają się podwyżek wynagrodzenia o 1200 zł. Według nieoficjalnych informacji w środę odbyło się w tej sprawie spotkanie dyrektora placówki z przedstawicielkami pielęgniarek.
- Nie przyniosło żadnego skutku, bo dyrektor nie chciał nawet podjąć rozmowy o wynagrodzeniach. Jako przyczynę wskazywał fakt, że jego rozmówczynie są akurat na zwolnieniach - mówi Wspólnocie jedna z osób zatrudnionych w szpitalu (nazwisko do wiadomości redakcji).
Nie udało nam się w czwartek skontaktować z Łukaszem Semeniukiem, dyrektorem szpitala.