Organizatorka całej imprezy pani Małgorzata Wysoczyńska, opiekunka spółdzielców, wspólnie ze spółdzielnianym młodym komitetem organizacyjnym, zapewniła nie lada atrakcje. Niesamowita noc trwała u nas równo 12 godzin, i zakończyła się o godz. 6.00 rano. Na nasze potrzeby zaanektowaliśmy stołówkę na zabawy integracyjne, otrzęsiny, tańce i konkursy artystyczne, salę biologiczną na salę noclegowo-telewizyjną, gdzie niektórzy zmęczeni karmelkowicze mogli złapać oddech po wyczerpujących zabawach czy też wspólnie ogryzać paznokcie ze strachu podczas emisji filmu grozy. Do naszych nocnych przygód wykorzystaliśmy też salę gimnastyczną, aby odrobinę się rozruszać, gdy zrobiło się trochę sennie.
Imprezę rozpoczęliśmy od wspólnego przygotowania i konsumpcji kolacji, aby potem oddać się już tylko zabawie. Pyszne kanapki, owocowe koktajle, nie mówiąc już o słodkim torcie, przygotowały nas do działania. Na pierwszy ogień poszły zabawy integracyjne (musieliśmy się przecież poznać!), dalej były wspólne tańce (królowała tu znana wszystkim belgijka, odtańczona wspólnie z absolwentkami "Karmelki", które na chwilę nas odwiedziły), konkursy artystyczne tzw. talent show (podziwialiśmy różnorodne talenty oraz śmieszne przebrania uczestników nocki z duchami). Otrzymaliśmy też wiedzę w pigułce o działalności naszej spółdzielni. Były też zabawy twórczego myślenia, i towarzyska gra "mafia" z panią psycholog Joanną Pilarczyk. Nie zapomnieliśmy też o patronie szkoły i głośno czytaliśmy przygotowane przez panią Ewę Abramek fragmenty Potopu, (aby było wesoło, wybraliśmy do interpretacji kwestie lubiącego fortele szlachcica waszmościa Onufrego Zagłoby).
Dużo emocji wzbudziły nocne podchody. Całą grupą przemierzaliśmy ciemne korytarze szkolne, by co jakiś czas natknąć się na zamieszkujące szkołę… duchy i zjawy, które pojawiające się nagle przed nami, powodowały piski, a niejednokrotnie i palpitację serca. Tę dodatkową atrakcję zapewniły nowo przyjętym członkom spółdzielni starsi koledzy. Był to zarazem swego rodzaju chrzest bojowy dla nich i wstęp do otrzęsin, które zakończyły nasz pobyt w szkole.
Noc, jak widać, była pełna wrażeń. Niestety czas płynął nieubłaganie i w pewnym momencie, kiedy za oknami pojawił się świt, trzeba było szkołę doprowadzić do zwykłego wyglądu, no i zerwać z łóżek rodziców, aby przyjechali po swoje dzieci. Integracja jednak została osiągnięta!