Łukasz Wojtunik był oskarżony o przekroczenie uprawnień, które miało polegać na sfałszowaniu protokołu oględzin należącej do Skarbu Państwa działki w Mieczysławce. Protokół z oględzin zaginął, urzędnik odtworzył go więc z pamięci. W odtworzonym protokole znalazł się zapis, że 3/4 działki było użytkowane - w pierwotnym protokole określono tak tylko 1/4 działki. Mogło to spowodować skutki prawne, gdyby użytkowano 3/4 działki, należałoby ją zwrócić spadkobiercom użytkownika zmarłego w 2014 r.
Przełożeni urzędnika zawiadomili prokuraturę, sprawa trafiła do sądu. Wyrok zapadł w listopadzie. Pracownik starostwa został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Zapowiedział apelację. Przyznaje, że protokół odtworzył, a nie podrobił.
Radni mówią staroście "nie"
Zanim sprawa w lubartowskim sądzie dobiegła końca, starosta Fryderyk Puła zwracał się do Rady Gminy z wnioskiem o zgodę na zwolnienie Łukasza Wojtunika z pracy. W kwietniu 2015 r. takiej zgody radni nie wyrazili. Wojewoda uchwałę uchylił, bo nie zawierała motywacji, jaką rada się kierowała. We wrześniu ponownie sprawa trafiła pod obrady i także tym razem radni nie zgodzili się na zwolnienie swego kolegi z pracy.
Po raz trzeci zajmowano się zgodą na zwolnienie Łukasza Wojtunika na sesji Rady Gminy 10 stycznia. Na obradach nie było żadnego reprezentanta starostwa. Kiedy po raz pierwszy zajmowali się wnioskiem starosty, na obradach stawili się urzędnicy starostwa, którzy przekonywali do przegłosowania zgody na zwolnienie.
Wojtunik: złożyłem apelację
Zostanie złożona apelacja. Do tej pory korzystam z domniemania niewinności, wyrok jest nieprawomocny. W postępowaniu sądowym ustalono dwie rzeczy: że nie poświadczyłem nieprawdy, ponieważ działka była użytkowana w 3/4, co potwierdziło około 30 świadków, którzy zeznali tak, jak napisałem w protokole. Faktycznie odtworzyłem go niezgodnie z przepisami Kodeksu Postępowania Administracyjnego. Ale drugą sprawą ustaloną w czasie postępowania jest, że kierownik wydziału też nie potrafił odpowiedzieć, jak ten protokół należało odtworzyć. Dlatego nie czuję się winny i będę składał apelację
- mówił Łukasz Wojtunik na sesji.
Wątpliwości radnych w tej sprawie budził fakt, że wyrok nie jest prawomocny.
Gdyby się okazało, że w wyższej instancji Łukasz Wojtunik zostanie uniewinniony, czy będzie musiał starać się ponownie o przyjęcie do pracy? Wyrok powinien być prawomocny
- mówił radny Kuchciak.
Dopóki nie ma prawomocnego wyroku, nie możemy wyrazić zgody
- mówił radny Leszek Wasak.
W głosowaniu za wyrażeniem zgody na zwolnienie Łukasza Wojtunika z pracy głosowało trzech radnych (Robert Piętka, Jerzy Piekarczyk, Sławomir Foltyn), dwóch wstrzymało się od głosu, dziewięciu było przeciw. Sam Wojtunik nie mógł brać udziału w głosowaniu, bo sprawa dotyczyła jego interesu prawnego.