Rzut młotem
12 maja 2016 roku pracowniczka OPS w Kocku, Mirosława Rogala, miała dostarczyć Andrzejowi Sz. decyzję administracyjną w sprawie przyznania świadczenia. Mężczyzna sam o nie wystąpił. Kobieta obawiała się jednak o swoje bezpieczeństwo, bo w przeszłości 62-latek wielokrotnie przejawiał agresywne zachowania względem urzędników.
To był nadzwyczajny przypadek. Często był agresywny, do tej pory tylko słownie, nawet w budynku Urzędu Miasta. Nękał nas, przychodził do naszego gabinetu i notorycznie obrażał. Byłam też przez niego wyganiana z jego lokalu. To wyjątkowo roszczeniowy człowiek
- wyjaśnia Mirosława Rogala, która poprosiła o asystę przy wizycie u Andrzeja Sz. swojego kierownika, Waldemara Sytę.
Urzędnicy udali się we dwójkę do lokalu komunalnego, zajmowanego przez petenta.
Poinformowaliśmy go o decyzji o zasiłku, zresztą pozytywnej dla niego, wręczyliśmy mu dokument. On zażądał jednak od nas zwrotu pieniędzy za leki. Paragon opiewał na kwotę 2 zł
- relacjonuje Waldemar Syta.
Kiedy mężczyzna usłyszał odmowę, wpadł w szał.
Zaczął rwać dokumenty, rozrzucać je po pomieszczeniu, wykrzykiwał w naszym kierunku obraźliwe epitety, wulgarnie kazał nam opuścić lokal. Stwierdziłem w pewnym momencie, że nasza wizyta w takiej sytuacji nie ma sensu. Poleciłem pracowniczce skierować się do wyjścia, sam też się powoli wycofywałem, jednak cały czas obserwowałem poczynania gospodarza. Gdy byłem już przy drzwiach sięgnął do skrzynki na narzędzia stojącej przy łóżku, chwycił duży młotek murarski i cisnął nim w moją stronę
- opowiada kierownik OPS w Kocku.
Gdybym się nie uchylił, dostałbym w głowę. A co, jeśli byłbym odwrócony do niego tyłem i trafiłby mnie ostrą krawędzią w tył głowy?
- zastanawia się urzędnik.
Chwilę później Waldemar Syta chwycił narzędzie i wraz ze współpracowniczką ruszył na pobliski komisariat policji.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.