reklama

Krwotok i pęknięta śledziona. Szkolna sprzeczka z finałem w szpitalu

Opublikowano:
Autor:

Krwotok i pęknięta śledziona. Szkolna sprzeczka z finałem w szpitalu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaPo sprzeczce na szkolnym korytarzu z uczniem starszej klasy, 14-latek trafił do szpitala z krwotokiem wewnętrznym jamy brzusznej i pękniętą śledzioną. – Mój syn mógł umrzeć – mówi matka chłopaka. – Został uderzony dwukrotnie pięścią w brzuch podczas przerwy – potwierdza Janusz Rogala, dyrektor Gimnazjum w Łucce.

Cztery doby bez jedzenia i picia

Do zdarzenia doszło 29 listopada w Gimnazjum w Łucce. O sprawie dowiedzieliśmy się od czytelników, zaniepokojonych sytuacją.

Otrzymałam telefon ze szkoły z wiadomością, że syn zasłabł i wezwano pogotowie. Gdy dotarłam do szkoły, był właśnie transportowany do ambulansu. Trafił do szpitala w Lubartowie, gdzie dzień później przeprowadzono USG i stwierdzono, że ma krwotok wewnętrzny w jamie brzusznej. Gdyby go szybko wypisano do domu, mógł umrzeć mi na rękach

– opisuje pani Beata (nazwisko do wiadomości redakcji), matka 14-latka.

Został przetransportowany do Szpitala Dziecięcego w Lublinie, a tam zdiagnozowano pęknięcie śledziony. Lekarze nie zdecydowali się na operację, a leczenie bezinwazyjne

– dodaje.

Chłopak w szpitalu spędził prawie trzy tygodnie. Został wypisany w minioną sobotę.

Cztery doby spędził bez jedzenia i picia, jedynie na kroplówkach i z lodowym okładem na brzuchu. Cały czas trzeba przy nim być, bo ma momenty załamania. Syn nie chce wracać do tamtej sytuacji, nie mówi, co się tak naprawdę stało, boi się

– podkreśla matka gimnazjalisty.

Wszystko działo się szybko

Wszystko rozegrało się na szkolnym korytarzu podczas przerwy między lekcjami. O rok starszy uczeń klasy III uderzył 14-latka w brzuch.

Z naszych ustaleń, m.in. rozmów ze świadkami, wynika, że po wymianie słownej między dwoma  uczniami jeden z nich wymierzył drugiemu dwa ciosy pięścią w brzuch

– wyjaśnia Janusz Rogala, dyrektor Gimnazjum w Łucce.

Przejrzeliśmy monitoring, ale momentu uderzeń nie zarejestrowano, bo tego miejsca na korytarzu oko kamery nie obejmuje. Wszystko działo się szybko, niektórzy uczniowie stojący w pobliżu nawet nie zauważyli zajścia, podobnie nauczyciele pełniący dyżur na korytarzu

– dodaje dyrektor.

Po wszystkim starszy z uczniów poszedł do swojej klasy na lekcje. Poszkodowany wszedł do toalety.

Zauważyła go przechodząca obok nauczycielka, widać było, że coś jest nie tak. Uczeń zaczął się skarżyć na silne bóle brzucha. Postanowiliśmy wezwać karetkę

– opisuje Janusz Rogala.

(…)

Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE