Zamieszanie w Lubartowie
Jeszcze do przełomu marca i kwietnia tego roku przy ul. Lubelskiej 79 mieściła się knajpa Ognisty Smok, serwująca orientalne jedzenie w nieco spolszczonej wersji. Wszystko zmieniła wizyta Magdy Gessler, która do Lubartowa przybyła, by lokal zrewolucjonizować. Pospolite frytki z piersią kurczaka zastąpiły dania kuchni typowo wietnamskiej, bo właśnie takiej narodowości jest szef kuchni, Nam Naguuen Yan Binh.
W trzy dni intensywnej pracy zmieniono wystrój lokalu oraz wprowadzono zupełnie nowe menu bazujące na nowych składnikach. W międzyczasie, bo wieści po mieście rozeszły się błyskawicznie, pod restauracją przemianowywaną właśnie na Phuc Phuc zbierały się dziesiątki ciekawskich, chcących podpatrzeć jak pracuje Magda Gessler.
Po rewolucji zaczęło zaglądać do nas dużo więcej klientów, ale prawdziwe apogeum przypadło na okres bezpośrednio po emisji odcinka "Kuchennych rewolucji" w TVN z naszą restauracją w roli głównej
- mówi Michał Ścibiorski, właściciel lokalu.
Telewidzowie w całej Polsce zobaczyli jak lubartowski Złoty Smok zmienił się w prawdziwie wietnamski Phuc Phuc 19 maja.
Po emisji wiele nieznajomych osób mówiło mi na ulicy dzień dobry. Czuć było rozpoznawalność, spojrzenia ludzi
- przyznaje restaurator.
Posiłki z Wietnamu
W pierwszych tygodniach po emisji "lubartowskiego" odcinka programu w telewizji, by zjeść jedzenie z Phuc Phuc trzeba się było uzbroić w cierpliwość.
Nie wyrabialiśmy się i trzeba było swoje odczekać, tak duże było zainteresowanie. Na szczęście potrawy kuchni wietnamskiej przygotowuje się stosunkowo szybko. Miejsca w lokalu rezerwowali klienci spoza regionu, m.in. z Warszawy. Przez pierwsze miesiące po programie pracowałem w restauracji od samego rana do późnego wieczora, siedem dni w tygodniu
- przyznaje właściciel Phuc Phuc.
System pracy w restauracji przy ul. Lubelskiej zmienił się diametralnie. Nowe menu wymagało więcej zaangażowania w zdobywanie odpowiednich produktów.
Wszystkie składniki muszą być świeże, nie możemy robić zapasów. Oprócz codziennych zakupów warzyw czy mięsa, raz w tygodniu otrzymujemy dostawę z wietnamskiej hurtowni w Warszawie. Trudno było na początku wszystko dograć, zdarzały się chwilowe braki
- mówi Michał Ścibiorski.
Niemal dwukrotnie powiększyła się też załoga pracownicza w restauracji, również w przypadku pracowników z Wietnamu - szef kuchni do Lubartowa sprowadził swojego brata - Van Miy, który do tej pory pracował w lokalach gastronomicznych w Warszawie.
Nam jest szczęśliwy, bo może przyrządzać oryginalne potrawy ze swojej ojczyzny, jest z nich dumny. Dużo raźniej pracuje mu się z bratem. W styczniu jedzie na urlop do Wietnamu, na ślub córki. W rolę szefa kuchni wcieli się wtedy jego brat
- zapowiada właściciel restauracji.
Miłość do zupy pho
Dopiero wizyta i porada znanej restauratorki przekonała właściciela byłego Złotego Smoka do zainteresowania się bliżej przysmakami Wietnamu.
Do niedawna myślałem, że w Wietnamie jedzą prawie wyłącznie ryż. Okazuje się jednak, że w ich kuchni niezwykle ważne są różnego rodzaju makarony. Pogłębiam swoją wiedzę na ten temat cały czas, na pewno chcielibyśmy wraz z żoną wybrać się do Wietnamu, zobaczyć u źródła, jak wygląda tam gastronomia. Sam zakochałem się np. w zupie pho, za którą z początku nie przepadałem. Teraz i ja, i moja żona, jemy ją na okrągło
- podkreśla Michał Ścibiorski.
W Phuc Phuc szykują kolejne zmiany w menu. Ma być prawdziwa wietnamska kawa, przygotowywana na oczach klienta, do tego flagowe potrawy restauracji mają być podawane na gorących półmiskach. Wśród składników nowych propozycji kulinarnych mają znaleźć się także cielęcina, orzechy ziemne, migdały, krewetki, ryby oraz nowe warzywa, jak np. kalarepa, rzepa biała. Udoskonalany jest napój limonkowy, który od początku do końca jest wytworem kucharzy Phuc Phuc.
"Po co ci to było?!"
Prostota - to, według Magdy Gessler, klucz do sukcesu w gastronomii.
Nauczyła mnie, że nie warto stawiać na produkty sztucznie przetworzone. Że najbardziej wartościowe są proste, naturalne składniki. Produkty muszą być świeże, wysokiej jakości. W tej kwestii nie można oszczędzać. Klient od razu wyczuje kłamstwo
- podkreśla Michał Ścibiorski.
Wzięcie udziału w "Kuchennych rewolucjach" wymagało sporej odwagi. Choć na początku były stres i wątpliwości, to w ostatecznym rozrachunku było warto zaryzykować
- podsumowują w Phuc Phuc.
Jeszcze w dniu pierwszego dnia nagrań programu, gdy jechałem z domu w Michowie do Lubartowa, zestresowany sam siebie pytałem: "Po co ci to było?!". Emocje jednak udało się opanować. Cieszę się, że się odważyłem. Gdybym zrezygnował z tego pomysłu, to potem nie darowałbym sobie tego
- przekonuje właściciel restauracji przy Lubelskiej.
Po wizycie, podczas której nagrywano program, Magda Gessler zajrzała do Lubartowa jeszcze raz, kilka tygodni później. Restauratorka sprawdzała, jak jej nowa, porewolucyjna koncepcja jest wprowadzana w życie. Kontrowersyjna krytyk kulinarna pozytywnie zrecenzowała efekty zmian.
Kontaktowaliśmy się jeszcze kilka razy, za pośrednictwem facebook`a. Mówiła, że będzie nas kontrolować, więc liczymy, że jeszcze wpadnie do Lubartowa
- zaznacza Michał Ścibiorski.