Proces trwał długo, rozpoczął się w 2014 r. Przed sądem stanęły Agnieszka C. i Jolanta M. Obie kobiety to właścicielki zakładów fryzjerskich. Za przyjęcie uczniów na praktyki zawodowe miały żądać pieniędzy. Według oskarżenia nie wypłacały też praktykantom wynagrodzenia. Poszkodowanych było kilkanaście osób.
Chcesz się uczyć - płać
Według zeznających członków rodzin uczniów odbywających praktyki, proceder trwał kilka lat. Jedna z kobiet zeznawała, że w 2007 r. za przyjęcie jej córki na praktykę właścicielka zakładu zażądała 4 tys. zł. Ustaliły jednak, że zapłaci 3 tys. w ratach po tysiąc zł. Ostatnią ratę zaniosła córka w zaklejonej kopercie, którą pracownica zakładu włożyła od kasetki. Według zeznającej kobiety jej córka nigdy nie otrzymywała żadnego wynagrodzenia za praktyki. Podpisywała tylko listę płac. Była natomiast ubezpieczona w ZUS, właścicielka zakładu odprowadzała podatki do Urzędu Skarbowego.
Uczennica miała konflikty z innymi praktykantkami, właścicielka zakładu skarżyła się na jej zachowanie. Sama uczennica czuła się gnębiona, według matki zamiast uczyć się zawodu myła podłogi. Zrezygnowała w końcu z praktyki, matka zażądała zwrotu pieniędzy. Fryzjerka oddała jej tylko 2 tysiące złotych, twierdząc, że resztę zatrzymała za szkody, jakie praktykantka wyrządziła w zakładzie.
Dziewczyna przeniosła się na praktyki do drugiej z oskarżonych fryzjerek. Jej matka dała za przyjęcie córki 800 zł. Niektórzy z rodziców nie widzieli jednak niczego dziwnego w tym, że właścicielki zakładów chcą pieniędzy za praktyki.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.