- Teren stadionu jest dewastowany, a boisko podpalane i niszczone przez młodzież! - mówi prezes GLKS Michów, Waldemar Wójtowicz. Na domiar złego konie z pobliskiej stadniny tratują murawę kopytami. - Pojechałem dwa dni przed planowanym meczem i to był szok, co tam zastałem... - skarży się redakcji nie przebierając w słowach.
Stadion GLKS Michów znajduje się przy przy ulicy Podwalnej w pobliżu tamtejszego targowiska. Obok jest znany lokal gastronomiczny. Kilka dni temu podczas sesji RG Michów 22 kwietnia prezes Waldemar Wójtowicz złożył sprawozdanie z działalności gminnego klubu sportowego.
- Klub posiada najlepszą szatnię w swojej grupie, ale boisko jest w tym momencie najgorsze. Związek ma uwagi do ogrodzenia wokół boiska, w końcu tak zrobią, jak w Kamionce, że nie pozwolą grać – informował prezes.
Na nieogrodzonym boisku są ślady po ogniskach. Ostatnio zginęły elementy ogrodzenia z tyłu piłkochwytu.
- Zgłaszałem na policję, bardzo dużo zginęło - zwracał uwagę prezes GLKS-u.
Gmina nie może inwestować, bo nie jest właścicielem gruntu. Z-ca wójta Jarosław Radomski podkreślił, że gmina nie ma prawa do dysponowania nieruchomością, na której jest boisko, ponieważ nie jest właścicielem tych gruntów. Teren pod boiskiem należy w różnych częściach do Wspólnoty mieszkańców Michowa.
- Dopóki my nie będziemy właścicielami tego gruntu, to my tam nie wyłożymy żadnej złotówki. A to, że jak prezes mówi, podpalają pod ławeczkami, to jest ta sama grupa młodzieży, która na schodach pod pocztą urzęduje, a wieczorami w większości urzęduje tam. A jak policji nie ma, to jest hulaj dusza piekła nie ma – przyznał radny Roman Aftyka.
Cały artykuł - w papierowym wydaniu Wspólnoty
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.