reklama
reklama

Rocznica powstania styczniowego. Władze powiatu złożyły kwiaty na cmentarzu w Lubartowie

Opublikowano:
Autor:

Rocznica powstania styczniowego. Władze powiatu złożyły kwiaty na cmentarzu w Lubartowie - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
4
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Informacje lubartowskieStarosta Tomasz Marzęda i wicestarosta Jacek Pożarowszczyk złożyli kwiaty w miejscach spoczynku powstańców.
reklama

Powstanie styczniowe wybuchło 22 stycznia 1863 r. Jednym z miast zaatakowanych przez powstańców był Lubartów. W rocznicę wybuchu powstania  starosta Tomasz Marzęda z wicestarostą Jacekiem Pożarowszczyk oraz harcerzami z ZHR Lubartów, złożyli kwiaty i zapalili znicze pod Pomnikiem upamiętniającym Bohaterów poległych w walce o niepodległość w latach 1831 i 1863, a także przy grobie powstańców z 1863 roku. 

 

Atak powstańców na Lubartów w nocy 22/23 stycznia 1863 r.

18 stycznia 1863 r. na teren powiatu przybył młody, 21  - letni Leon Frankowski, komisarz województwa lubelskiego. Miał organizować siły wojskowe. Wraz z cywilnym naczelnikiem województwa, Kazimierzem Gregorowiczem, ustalili plan ataku na Lubartów. Celem miała być stacjonująca w mieście 9 rota pułku wołogodzkiego. Atak mieli przeprowadzić powstańcy z lokalnej organizacji i oddział lubelski w sile 100 ludzi - ogółem około 400 powstańców. Miejscowymi oddziałami dowodzili Ignacy Jasieński, Erazm Kozłowski - wójt Kozłówki, Stanisław Jełowicki, Seweryn Piotrowski.

Powstańcy byli uzbrojeni w kosy i okute drągi - uzbrojonych w nie nazywano w powstaniu "drągalierami", w nawiązaniu do kosynierów. Mieli też nieliczne egzemplarze broni palnej. 

Atak w pierwszej kolejności powstańcy przypuścili na park artyleryjski 5 brygady artylerii polowej. Mieścił się w szopie w Skrobowie. Znajdowało się tam 8 dział, które były przywiązane do ścian łańcuchami. Nie można było ich uprowadzić, więc powstańcy podpalili szopę po zlikwidowaniu szyldwacha. Ale wartę pełniło jeszcze 14 żołnierzy, ogień zaalarmował ich. Warta ostrzelała powstańców i wycofała się do miasta. Uciekający zaalarmowali żołnierzy w mieście, zaskoczenie więc zostało zaprzepaszczone. W mieście niektórzy powstańcy wyłamali się z dyscypliny, zaczęli szukać żandarma Orzelskiego, znienawidzonego za tropienie organizacji podziemnej. Znaleźli go w zajeździe. Ranny Orzelski uciekł, zaalarmował pluton rosyjski. Żołnierze pod dowództwem kapitana Tura zaczęli stawiać opór powstańcom. Zaatakowani z dwóch stron wycofali się w kierunku rynku, potem Rynku II. Komendę objął pułkownik Łopatin. 

 

Na rynku trwała walka wręcz. Była dość zaciekła, sam pułkownik Łopatin znalazł się w niebezpieczeństwie  - jeden z kosynierów próbował przebić go kosą, ale uratował mu życie bombardier, Jan Niekiesza. Kapitan Tur dostał dwa ciosy w plecy i pierś, ale przeżył. Wyszkolone wojsko pokonało powstańców, którzy wycofali się w kierunku Kurowa. Po stronie rosyjskiej było kilkunastu rannych, powstańcy stracili pięciu lub sześciu zabitych, około 15 rannych, 28 dostało się do niewoli.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama