Ostatnio zapowiadał Pan, że będzie przeprowadzał rozmowy z ordynatorami oddziałów i innymi pracownikami szpitala. Jak one przebiegają?
- One cały czas trwają, odbywam je na bieżąco, bo ordynatorzy przychodzą do mnie z różnymi, nierozwiązanymi problemami. To bywają rzeczy oczywiste, które powinny być już załatwione. Staram się stworzyć konkretny model zarządzania, nastawiony na rozwój szpitala i na wsparcie personelu białego. Należy wprowadzić zasadę pomocniczości. A przede wszystkim pomocy pacjentowi, który jest w potrzebie. Wszyscy mają ją stosować. Każdy ma być dla pacjenta, a nie odwrotnie. To czasem wymaga zmian personalnych, zmian mentalności. Aktualnie orientuję się, jak przebiegają procesy zarządcze, jak wygląda obieg dokumentów. Należy ustalić, gdzie ewentualnie środki finansowe mogą wypływać ze szpitala. Powiedziałem każdemu z kierowników oddziałów, że moje drzwi są dla nich cały czas otwarte. Jeżeli są jakieś pożary, to od razu na nie reaguję. Na przykład poszukuję lekarzy anestezjologów, bo to jest największą bolączką szpitala. Jeśli nie ma anestezjologów, to mamy ograniczoną liczbę zabiegów. Tymczasem potencjał jest. Ordynatorzy mi to zgłaszają. Reaguję natychmiast, jestem już po rozmowach z anestezjologami, jadę do konsultanta wojewódzkiego ds. anestezjologii. Gdy zwiększymy obsadę dyżurową, zwiększy się liczba planowych zabiegów, a tym samym wyrobimy kontrakt z NFZ. Jeżeli go natomiast nie wyrobimy, w przyszłym roku będzie pomniejszony. Szpitala na to nie stać.
Mieszkańcy powiatu pytają, co dalej z oddziałem pediatrycznym, który od jesieni ub.r. pozostaje zawieszony.
- Trzeba szybko podejmować decyzje. Oddział nie pracuje, nie przyjmuje pacjentów, a w efekcie nie zarabia i kontrakt z NFZ nie jest wyrabiany. A to jest najistotniejsze. Nie wyobrażam sobie, by w tak dużym powiecie oraz w szpitalu, który prowadzi koordynację nad kobietą w ciąży i ma oddział ginekologiczny, nie było oddziału pediatrycznego. Patrzę na to kompleksowo. Trzeba stworzyć warunki, by kobiety chciały rodzić w Lubartowie. Utworzyć salę szkoły rodzenia, prowadzić szkolenia edukacyjne, laktacyjne. Chodzi o pierwsze wrażenie. Jeżeli do tego kobieta będzie widziała, że mamy tu oddział pediatryczny i może na nas liczyć... Jest to możliwe, bo mamy specjalistów. Dziś ci lekarze pracują w przychodniach. Poprosiłem o dane dotyczące wypełnienia kontraktu przez oddział pediatryczny za lata 2019 i 2020. Analizuję też sytuację w przychodniach, jakie jest zapotrzebowanie. A to jest, tym bardziej, że zbliża się sezon jesienno-zimowy. Zwiększy się zapotrzebowanie na oddział pediatryczny, na którym będziemy leczyć z chorób infekcyjnych itd. Obecnie odsyłamy dużo dzieci do Lublina. Na dziś i według mojej oceny: ja ten oddział przywrócę. Trzeba przy tym dostosować liczbę łóżek i liczbę personelu, np. norm pielęgniarskich. Bo za tym idą koszty.
Poprzednia dyrektor szpitala wyjaśniała zawieszenie oddziału brakiem lekarzy i ordynatora...
- Nie zamierzam się cofać do tych decyzji. Zebrałem dane i z nich wynika, że potencjał jest. Mamy trzech lekarzy z drugim stopniem specjalizacji, w tym lekarza, który pełni obowiązki ordynatora. A więc można w tych zasobach znaleźć lekarza, który może zostać ordynatorem, po przystąpieniu do konkursu. Nie ma takiej sytuacji, że nie ma komu zarządzać. Trzeba się było tym po prostu zająć.
(...)
Dalszy ciąg rozmowy w papierowym lub elektronicznym (KLIKNIJ TUTAJ) wydaniu Wspólnoty.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.