reklama
reklama

Podejrzany o zabójstwo myśliwy chce wyjść na wolność. "To jest nieszczęśliwy wypadek"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Policja/Archiwum

Podejrzany o zabójstwo myśliwy chce wyjść na wolność. "To jest nieszczęśliwy wypadek" - Zdjęcie główne

Obrońcy Sławomira A. (na zdj.) oczekują, że sąd zgodzi się na wypuszczenie ich klienta z aresztu | foto Policja/Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje lubartowskieNa trzy miesiące do aresztu trafił Sławomir A., czyli myśliwy, który - jak dowodzą śledczy - podczas polowania na dzika śmiertelnie postrzelił mieszkańca wsi Młyniska. Obrońcy podejrzanego o zabójstwo 40-latka nie zgadzają się z decyzją sądu i składają zażalenie na aresztowanie.
reklama

Bulwersująca tragedia

O tej tragedii informowały wszystkie czołowe ogólnokrajowe media, bowiem sprawa jest bulwersująca. 60-letni mieszkaniec wsi Młyniska w gminie Michów (pow. lubartowski) został zastrzelony tuż przed furtką swojej posesji. Do tragedii doszło późnym wieczorem 16 sierpnia. 
Policjanci ustalili, że śmiertelny strzał oddał wykonujący polowanie na pobliskim polu 40-letni myśliwy z gminy Puławy - Sławomir A. To syn regionalnego potentata branży mięsnej, właściciela m.in. rozpoznawalnej sieci sklepów.

Mężczyzna był trzeźwy. Przy oddawaniu strzału miał pomylić 60-latka z dzikiem. Został zatrzymany, usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Oprócz Sławomira A. w polowaniu brało udział jeszcze dwóch dorosłych mężczyzn oraz, jak przyznała prokuratura, 12-letni syn podejrzanego.

Obawa matactwa

Sąd Rejonowy w Lubartowie postanowił o aresztowaniu Sławomira A. A to z powodu m.in. obawy o matactwo, czyli bezprawne utrudnianie postępowania ze strony podejrzanego.

reklama

- Są okoliczności, które wskazują, że może on utrudniać postępowanie - przyznała sędzia Marta Śmiech, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.

Dlaczego prokurator postawiła Sławomirowi A. zarzut zabójstwa, a nie - na przykład - nieumyślnego spowodowania śmierci?

- Strzał, który oddał podejrzany, został oddany w kierunku pokrzywdzonego znajdującego się na własnej posesji. Posesja była oświetlona, a podejrzany posługiwał się lunetą celowniczą, znał ten teren i wiedział, że są tam budynki mieszkalne - wyjaśniła sędzia Marta Śmiech.

Obrońcy domagają się wypuszczenia myśliwego na wolność

Sławomir A. został aresztowany na trzy miesiące. Zażalenie na tę decyzję złożyli obrońcy 40-latka. Oczekują, że sąd zgodzi się na wypuszczenie ich klienta z aresztu. Niedługo po tragedii w rozmowie z mediami głos zabierał ojciec podejrzanego, wspomniany regionalny potentat branży mięsnej. Sugerował, że zarzut postawiony Sławomirowi A. przez prokuratora jest zbyt surowy.

reklama

- Bardzo, bardzo współczujemy rodzinie - mówił przed kamerą telewizji Polsat, jednak dodawał: - To jest nieszczęśliwy wypadek. Nikt by się w życiu nie spodziewał, że ktoś wyjdzie o dwunastej w nocy.

Sędzia Marta Śmiech zaznacza, że zażalenie obrońców myśliwego na areszt będzie rozpatrywane "niezwłocznie".

Byliśmy na miejscu zdarzenia

Z naszych ustaleń wynika, że wersja podejrzanego jest następująca: przyjechali na należące do niego pole kukurydzy (znajdujące się w sąsiedztwie posesji Andrzeja R. i jego bliskich), chodziło o buszującego w uprawach dzika. Byli we trzech, rozdzielili się. Gdy Sławomir A. pociągał za spust, miał być przekonany, że celuje do dzika.

Tymczasem w polowaniu udział miała brać jeszcze jedna osoba, której jednak na miejscu zdarzenia nie było, gdy przyjechali tam policjanci.

Przyznali to później śledczy: chodzi o 12-letniego syna Sławomira A. Wbrew prawu, bo w polowaniach udział mogą brać tylko pełnoletnie osoby.
Byliśmy na miejscu zdarzenia i rozmawialiśmy z członkami rodziny śmiertelnie postrzelonego Andrzeja.

- No jak?! Andrzej miał ponad metr osiemdziesiąt! Postawny chłop. Za nim był szpaler lamp solarnych. Dalej kolejne lampy, takie kolorowe, na tej następnej działce. A zresztą: przecież on przejeżdżał tędy nieraz. W jedną, w drugą stronę. To jego pole było, obrabiał je. Wiedział doskonale, że tu jest dom, że tu mieszkają ludzie - kręcił z niedowierzaniem głową Artur, szwagier Andrzeja.

reklama

- Podeszłam tam. A on, taki roztelepany, krzyczy do mnie: "Ja go zabiłem!". Trzy razy tak krzyknął. Policjant mnie zaraz od niego odgonił - wracała do dramatycznych wydarzeń Stefania, teściowa Andrzeja.

Polowanie było zgłoszone, a Sławomir A. miał licencję. Był doświadczonym myśliwym. Na wyposażeniu jego broni była luneta celownicza. Za zabójstwo grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat dziesięciu albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo