Te informacje o jednym z najważniejszych zakładów w historii Lubartowa zebrał Paweł Talma. Jest autorem wystawy, którą można oglądać w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Adama Mickiewicza.
- Ciężko było znaleźć jakiekolwiek informacje o hucie. Były bardzo skąpe, często się powtarzały, niektóre się nawzajem wykluczały - mówił Paweł Talma na otwarciu wystawy w bibliotece. Ma nadzieję, że komin huty zostanie w końcu podpisany. Jest zachowany przy Kauflandzie, ale nie ma przy nim żadnej informacji, a jest to przecież pozostałość po jednym z najważniejszych zakładów w dziejach Lubartowa.
Jest piasek - jest huta szkła
Paweł Talma zainteresował się historią lubartowskiej huty ze względów rodzinnych, jego rodzina ma tradycje hutnicze sięgające XVIII w. Do Lubartowa przybyła z Radomia w latach 20. XX w.
- Hutnicy to była bardzo ciekawa grupa rzemieślników. Mieli swoje zasady, była to zamknięta grupa. Wiedzę o hutnictwie przekazywali z pokolenia na pokolenie swoim dzieciom. Pod koniec XIX w. sytuacja trochę się zmieniła. Zapotrzebowanie na szkło było duże. Dopuszczono do wiedzy osoby spoza rodów hutniczych. Na początku XX w. powstawały tzw. huty robotnicze. To były huty tworzone przez pracowników, którzy nie byli zadowoleni z warunków pracy w hucie, więc organizowali się sami. Sytuacja huty lubartowskiej była nieco inna, właścicielem był Żyd Aron Haberberg, który był właścicielem huty we Lwowie, a w Lubartowie miał jeszcze młyn. Wykorzystał fakt, że w Lubartowie mamy bardzo dobre złoża piasku do produkcji szkła. Miejsce, w którym była huta, było idealne, bardzo blisko dworca kolejowego. Można było przywozić brakujące komponenty do produkcji szkła i wywozić to, co się wyprodukowało - mówił Paweł Talma o początkach zakładu.
Lubartowska huta była jedną z pierwszych w regionie. Pierwszą była huta założona w połowie XIX w. w miejscowości Baran koło Firleja, zamknięta w 1890 r. Kolejną była huta w Lublinie, również została zamknięta.
Związkowcy dogryźli właścicielowi
- Działalność lubartowskiej huty zaczęła się w 1922 r. i szybko odniosła sukces. Spowodowane to było doświadczeniem właściciela. Miał podpisane umowy z Polskim Monopolem Spirytusowym, do wybuchu wojny produkowane były butelki dla państwowego przemysłu spirytusowego - mówił Paweł Talma.
Według jego informacji hutnicy byli bardzo sprawnie zorganizowaną grupą.
- Praca hutników była bardzo ciężka, bardzo trudna, więc oni się organizowali. Już w 1923 r. powstał Związek Pracowników Przemysłu Szklarskiego z siedzibą w Piotrkowie Trybunalskim. Do 1927 r. hutnicy często strajkowali, z różnym powodzeniem - raz z większym, raz z mniejszym sukcesem. W 1927 r. właściciel miał już dosyć tych strajków, szczególnie że - jak wynika z opisów - strajkowali głównie młodzi pracownicy. W 1927 r. Aron Haberberg zamknął hutę w Lubartowie, twierdząc, że nie będzie kontynuował produkcji, jeśli ten związek zawodowy będzie działał. Po jakimś czasie produkcja została znowu uruchomiona, ale na miejsce starego związku powstał Związek Pracowników Przemysłu Chemicznego RP. Po tym czasie strajki się skończyły. Prawdopodobnie ten nowy związek potrafił na tyle dogadywać się z pracodawcą, że nie wymagało to większych strajków - mówił autor wystawy.
Cały artykuł w papierowym wydaniu Wspólnoty
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.