reklama
reklama

Benefis Marka Danielkiewicza. Podsumowanie twórczości poety w Muzeum Ziemi Lubartowskiej

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Benefis Marka Danielkiewicza. Podsumowanie twórczości poety w Muzeum Ziemi Lubartowskiej - Zdjęcie główne

Marek Danielkiewicz

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje lubartowskie W sobotę w Muzeum Ziemi Lubartowskiej spotkają się przyjaciele Marka Danielkiewicza. Organizatorzy spotkania zapowiadają niespodziankę
reklama

Muzeum Ziemi Lubartowskiej zaprasza na Benefis Marka Danielkiewicza połączony z wystawą prac malarskich poety oraz spotkaniem literatów z Lublina, a także niespodzianką, która będzie specjalnym uhonorowaniem autora

i podsumowaniem jego pracy twórczej.

Spotkanie odbędzie się w Muzeum Ziemi Lubartowskiej, w sobotę 18 maja, początek o godzinie 16:00.

Marek Danielkiewicz jest jednym z najbardziej znanych lubartowskich literatów. Poeta, recenzent teatralny, felietonista, rysownik. Dwukrotny laureat Warszawskiej Jesieni Poezji (1987 i 1988) i Nagrody literackiej im. Józefa Czechowicza w Lublinie (1991 i 1994). Od 1989  związany z lubelskim kwartalnikiem Akcent. Ostatnio opublikował w Ośrodku Brama Grodzka – Teatr NN  tomik wierszy pt: Budapeszt tylko dla dorosłych (2015).

Przekłady wierszy na języki angielski, litewski, niemiecki, węgierski, francuski, rosyjski, ukraiński i włoski.

 

 

Pracował w Lubartowskim Ośrodku Kultury, rok temu przeszedł na emeryturę. Z tej okazji udzielił Wspólnocie wywiadu, w którym wspominał Lubartów z czasów swojej młodości i mówił o sowjej twórczości. 

 

 

"Chłopak z prowincji" idzie na emeryturę.  Wywiad z Markiem Danielkiewiczem

- Wiele Pana wierszy dotyczy Lubartowa, o niektórych można powiedzieć nawet, że to opis Lubartowa, tylko wierszowany.

- Ja tą tematyką lubartowską zajmowałem się 20 - 25 lat temu. Najważniejsze moje publikacje pochodzą z 2005 r. Musiały być napisane znacznie wcześniej. Jest taka autorka z Uniwersytetu Śląskiego, pani Edyta Antoniak-Kiedos, która zechciała poświęcić mi uwagę. Ona napisała esej o mojej twórczości, dość obszerny. Jest to bardzo kompetentny wgląd w to, co robiłem jakieś 20 lat temu. Bardzo ciekawe są też teksty prof. Zbigniewa Chojnowskiego na temat Lubartowa i mojej twórczości. Profesor jest związany z Uniwersytetem Warmińskim. Najnowsza rzecz to "Współczesny Lublin poetycki" Waldemara Michalskiego. Przedstawił sylwetki kilkunastu poetów, także tych nieżyjących. Jest też rozdział poświęcony Kozłówce i mojej twórczości.

- Motywy lubartowskie to wspomnienia z dzieciństwa, młodości. Ale w jednym z tomików napisał Pan, że nie urodził się w mieście trzech kultur, trzech religii. Skąd wiersze o tematyce żydowskiej?

- Ci autorzy tych esejów właśnie to wyjaśniają. Tak działa pamięć. Jeśli autor poszukuje swojej tożsamości,  genezy swojej twórczości, to musi się odwołać do tego, co było. Ja naturalnie nie pamiętam, jak wyglądali tutejsi urzędnicy carscy, ani jak wyglądali miejscowi Żydzi, bo nie miałem z nimi kontaktu i nie poznałem tego środowiska, bo urodziłem się już po wojnie. Urodziłem się w świecie, który był już bez Rosjan i bez wspólnoty żydowskiej, ale był to świat, gdzie wciąż o tych sprawach mówiono. Mówiono: tutaj stała cerkiew, tutaj był cmentarz żydowski, tutaj była bożnica itd. Żyjemy w kilku światach - w świecie realnym i w świecie historycznym. O przyszłości nie mówię, bo nie wiem, jaka jest przyszłość, trudno rozstrzygnąć co będzie, co się wydarzy za parę dni czy kilka godzin. Natomiast o przeszłości można nam mówić, ale zawsze jest to ogląd subiektywny. Każdy autor w sposób subiektywny patrzy na swoją przeszłość, na swój życiorys i w sposób subiektywny ocenia miejsce swojego urodzenia. Ja na ogół kocham ludzi, lubię świat, lubię przyrodę, więc nie mam jakiegoś nieżyczliwego stosunku do świata. Nie widzę powodu, dla którego miałbym ten świat, który był, a który minął, a o którym dowiaduję się tylko z przekazu ustnego starszych ode mnie ludzi albo z zapisu książkowego czy teatralnego, muzycznego, bo muzyka też jest ważna - oceniać inaczej, negatywnie.  Myślę, że oni tak samo, jak my - tu i teraz musieli walczyć o każdy dzień, o kawałek chleba, musieli walczyć o miłość, musieli zmagać się z przeciwnościami losu. Do tego dochodziła polityka, dochodziła wojna, dochodziła podłość innych ludzi, szczególnie w okresie okupacji. Jest dość skomplikowany temat, właściwie niewyczerpany. Natomiast, czy to jest tylko i wyłącznie prawda literacka? Niekoniecznie, jest tu też trochę prawdy życiowej.

- Np. wiersz o Abusiu, który został zabity i zabójca dostał okulary w nagrodę?

- To jest autentyczna opowieść. Z drugiej strony, jak otrzymujesz informację od kogoś, od osoby starszej, która opowiada ci pewne rzeczy, to też trzeba brać poprawkę, że musisz na ten temat dowiedzieć się też od innych osób, czy funkcjonuje w sferze mitu, jakiegoś wymysłu, czy to było realne wydarzenie zapamiętane przez różne osoby. Naturalnie każdy z nas inaczej ocenia dany wypadek, idziemy ulicą, widzimy, jak samochód potrąca rowerzystę, ale każdy z nas widzi to pod innym kątem. Podobnie było z tamtymi wydarzeniami w okresie okupacji. Bardzo smutne i ciemne tematy. Wolałbym już tego nie poruszać i chyba już moja psychika nie jest w stanie ich zgłębiać. Podziwiam ludzi, którzy potrafią to robić. Niektórzy są konsekwentni w poszukiwaniu prawdy na temat tamtych czasów. Ale jest dość obciążające psychicznie.

- Georgesa Pereca w Lubartowie - francuskiego pisarza, którego rodzice byli Żydami z Lubartowa -  to właściwie Pan przypomniał.

- Świetnie, że o tym mówisz! Georges Perec teraz jest szalenie popularny autorem, również w Polsce. W najbliższym czasie w Szczebrzeszynie odbędzie się promocja najnowszego przekładu jego książki i z tego, co wiem, w bibliotece miejskiej jesienią będzie również spotkanie poświęcone Georgesowi Perecowi. Pierwszą wystawę o nim zrobiliśmy w 2006 r. ze wspaniałą scenografią autorstwa Doroty Rybak, Basi Mazurek i wykorzystaliśmy prace plastyczne Michała Klasińskiego, który wtedy świeżo upieczony po Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Motywem przewodnim były prace przypominające puzzle. Puzzle przypominają też twórczość Pereca. Jest ona składanką logiczną pewnych zdarzeń. Perec jest szalenie ciekawą postacią. Szkoda, że percepcja jego twórczości u nas jest tak ograniczona. Jest to trudny pisarz, bez wątpienia. W tamtych czasach w 2006 r. byliśmy już po lekturze takiej książki jak "Rzeczy", po lekturze wspaniałej książki "Życie instrukcja obsługi". Był opublikowany już numer "Literatury na świecie" poświęcony Perecowi. A później, w ostatnim dwudziestoleciu, pojawiły się jego książki wydawane w serii "Liberatury", bardzo pięknie wydane graficznie. Mam nadzieję, że w bibliotece w następnych miesiącach będzie można część tych książek, które są w zbiorach prywatnych i bibliotecznych, pokazać publicznie.

Ta tematyka była dość często poruszana. Taką pierwszą wystawą na ziemi lubartowskiej była wystawa "Pamięci Żydów z Lubartowa". To była wystawa, która przypominała o miejscu w historii Lubartowa dawnej wspólnoty żydowskiej. Przyjechało wtedy sporo osób pochodzenia żydowskiego z Izraela, z Australii, z Argentyny. To było dużej klasy wydarzenie. Współpracowaliśmy wtedy z Teatrem NN i z Bramą Grodzką, z Tomaszem Pietraszewiczem. No i też pierwsze spektakle Witka Dąbrowskiego były też w bibliotece, jeden z nich był poświęcony Biłgorajowi.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama