Po kapitulacji SGO Polesie po bitwie pod Kockiem 6 października 1939 r. do niewoli niemieckiej poszło prawie 17 tys. żołnierzy polskich. Wśród nich było czterech generałów - Franciszek Kleeberg, Czesław Młot-Fijałkowski, Zygmunt Podhorski i Ludwik Kmicic Skrzyński. Niemieccy generałowie - Paul Otto i Gustaw von Witersheim bezpośrednio po kapitulacji potraktowali Polaków honorowo. Kompania Wehrmachtu prężyła się przed generałem Kleebergiem na baczność, gen. Witersheim wychwalał polskie bohaterstwo.
- Biliście się tak, jak tylko Niemcy potrafią - komplementował Kleebrga. Polski dowódca przyjmował niemieckie kadzenie z rezerwą. - Zrobiliśmy to, co do nas należało - odpowiedział krótko, po wojskowemu.
Polskich generałów przewieziono do Łodzi. Niemcy pozwolili im jechać własnymi samochodami. W Łodzi polscy jeńcy mogli zrobić zakupy. Oficerowie poszli do sklepów w pełnym umundurowaniu, z bronią boczną. Wywołało to dużą sensację. Generał Kleeberg chciał podtrzymać ludzi na duchu. - Powiedzcie ludziom, że jeszcze wczoraj była bitwa. Wojna nie skończona. Polacy biją się i będą bić się nadal - powiedział na rynku. Niemcy zainstalowali polskich generałów w Grand Hotelu w Łodzi. Potem przewieziono ich do Wrocława. Stamtąd generał Kleeberg trafił do zamku Hohnstein, potem do Oflagu IV B w twierdzy Königstein.
Generał w niewoli
Tu zaczął się ostatni akt życia dowódcy SGO Polesie. Żołądek dokuczał generałowi jeszcze przed wojną. Zimno i wilgoć panujące w twierdzy pogłębiły tylko chorobę. Głodówki, które przynosiły choremu ulgę, Niemcy traktowali jako bunt. Towarzyszący generałowi pułkownik Grzeszkiewicz twierdził, że Kleeberg był karmiony przymusowo przez sondę. W niewoli generał zachorował na serce. Jakby tego było mało - przyplątało się zapalenie opłucnej. Dopiero pod koniec 1940 r. Kleeberg został umieszczony w wojskowym szpitalu Weisser Hirsch koło Drezna. Niemcy pozwolili mu też na spacery. Zgodzili się też, żeby towarzyszył mu pies, który przeszedł z generałem cały szlak SGO Polesie. 12 marca 1941 r. do twierdzy przyjechała żona generała, Wanda Kleeberg. "Środa. Wanda przyjechała. Aż się zbeczałem" - napisał generał w kalendarzyku. Żona pozostała z nim już do końca. Stan dowódcy SGO Polesie pogarszał się. "Wczoraj wieczorem bardzo spuchła noga, a dziś woda w płucach bardzo się zmniejszyła. O Boże, aby pierwszy znak poprawy" - zapisał 18 marca. To ostatni wpis dokonany ręką gen. Kleeberga. 5 kwietnia 1941 r. ktoś, prawdopodobnie żona, wpisał krótko - zmarł.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.